Łódzka prokuratura przekazała, że urządzenie podsłuchowo-wizualne zainstalował 36-letni Grzegorz T., działacz Platformy Obywatelskiej. Mężczyzna miał to zrobić w celu uzyskania informacji, do których nie był uprawniony. Grzegorz T. sam się przyznał do zarzucanych mu działań, aczkolwiek odmówił składania wyjaśnień.
Podsłuch znaleziono w biurze posłanki znaleziono we wtorek w jej biurze w Aleksandrowie Łódzkim. Na urządzeniu znajdował się materiał biologiczny, który mógłby doprowadzić służby do sprawcy nawet gdyby ten sam się nie przyznał. Działaczowi PO grozi teraz do dwóch lat więzienia.
– Nie wiem dlaczego tak się stało. Wszyscy w partii jesteśmy zszokowani i zatrwożeni. Takie rzeczy nie dzieją się przecież na co dzień. W każdej organizacji może być czarna owca. Sztuką jest dobra reakcja, kiedy się ujawnia – mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Tomasz Piotrowski z Zarządu Regionu Platformy Obywatelskiej.
Podobno jeszcze dzisiaj do zarządu krajowego partii ma zostać wysłany wniosek o wyrzucenie Grzegorza T. z partii.
Czytaj też:
Prokuratura bada sprawę podsłuchu w biurze posłanki PO