Bez względu na to, jak wypadną wybory, system Tuska się wyczerpał. Platforma Obywatelska jedzie już tylko siłą rozpędu nadanego przez unijne dotacje i wciąż utrzymującego się przekonania obywateli, że mafia u władzy jest mniejszym złem niż sekta. To przekonanie kruszy się powoli wskutek nieudolności władzy. Rzeczywistość wystawia Platformie rachunek za wieloletnią politykę Tuska: podporządkowanie wszystkiego jego osobistej karierze, odsuwanie rozwiązania problemów na później oraz promowanie w aparacie państwowym i partyjnym osobników najbardziej ograniczonych oraz niemrawych, niezdolnych mu zaszkodzić.
Czy oznacza to konieczność pożegnania się z władzą? Niekoniecznie. Opozycja zabetonowała się w tożsamości romantyczno-patriotycznej, którą większa część „polactwa”, szczególnie świeży awans społeczny, odrzuca. Poza tym ostatnie lata poświęciła ona głównie utrzymywaniu wewnętrznej spoistości i niedopuszczaniu do powstania na prawicy konkurencji – czego kosztem była niemrawość w dyskontowaniu niepowodzeń władzy. Do niemrawości przyczyniła się też strategia – Jarosława Kaczyńskiego, po doświadczeniach z Lepperem i Giertychem (który dziś publicznie się chwali, że jako koalicjant PiS działał na rzecz PO i sabotował prace rządu), nie interesuje już wygrana na punkty i klecenie kolejnych koalicji. Czeka od lat na całkowite załamanie systemu i możliwość samodzielnych rządów, połączonych z generalną przebudową państwa i wymianą elit. (…)