Wykolejona spółdzielnia
  • Kamila BaranowskaAutor:Kamila Baranowska

Wykolejona spółdzielnia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ewa Kopacz na jakiś czas poskromiła wojujące ze sobą frakcje PO. dymisja Cezarego Grabarczyka naruszyła jednak tę kruchą równowagę i na nowo rozgrzała emocje w partii.

Konstantynów Łódzki, wizyta prezydenta Bronisława Komorowskiego w ramach objazdu bronkobusem. Dwóch mężczyzn w średnim wieku od kilku minut kombinuje, czy już teraz "podejść do Czarka", czy też poczekać, aż prezydent skończy przemawiać. Czarek to Cezary Grabarczyk, ówczesny minister sprawiedliwości, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i lider wewnątrzpartyjnej frakcji zwanej spółdzielnią. Panowie decydują, że idą teraz. Nie ma co ryzykować, że minister zniknie im z oczu.
– Trzeba się z nim przynajmniej przywitać – mówi jeden do drugiego, po czym ruszają w stronę Grabarczyka. Nie oni jedni. Wiele osób chce uścisnąć dłoń ministra i zamienić dwa słowa z Grabarczykiem oraz stojącym obok Andrzejem Biernatem, ministrem sportu i szefem łódzkich struktur PO. Można odnieść wrażenie, że dla części zgromadzonych Grabarczyk jest o wiele ważniejszym gościem niż Bronisław Komorowski. Ten obrazek dobrze charakteryzuje rolę, którą nie tylko w regionie, lecz także w Platformie od lat odgrywa Cezary Grabarczyk, nieformalny lider tzw. spółdzielni. (…)

Politycy PO się śmiali, że po dymisji Grabarczyka korki od szampana najgłośniej strzelały w MSZ u Grzegorza Schetyny, jego głównego rywala w partyjnych przepychankach. Pojawiły się też komentarze, że musiał on maczać palce w tej sprawie i że to on najwięcej zyska na jego dymisji. (…)

Cały artykuł dostępny jest w 20/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także