Do interesującego zdarzenia doszło podczas ostatniego spotkania Rafała Trzaskowskiego z warszawiakami. Kandydat PO spotkał się z wyborcami przy ul. Wiatracznej, gdzie chciał wysłuchać pomysłów na Warszawę.
W pewnym momencie do Trzaskowskiego podszedł zwolennik Komitetu Obrony Demokracji i sympatyk polityka PO, który chciał mu zadać pytanie. – Umówiłem się z nim przy Supersamie, potem muszę pojechać na Dworzec Południowy, potem muszę zajrzeć do szklaniaka, a potem kończę w "Domu Pod Sedesami". Mógłby pan podpowiedzieć, jak tam trafić? – zapytał się kandydata PO na prezydenta Warszawy. To wyraźnie rozzłościło Trzaskowskiego. – Odpowiem panu, bo widzę, że pan chce mi tutaj robić konkursik. Otóż nie będę z panem robił konkursiku – odpowiedział mu. – Chciałem panu zadać pytanie, przy pełnej mojej życzliwości, słowo daję – zarzekał się chwilę później sympatyk KOD.
– Niestety nie zostałem zrozumiany, ale cóż, nie zawsze wychodzi tak, jak chciałbym, aby wyszło. W zasadzie wygląda na to, że czas, abym skończył tę rozmowę, bo zostałem dziwnie potraktowany. Facet wyglądał mi na takiego, który ma poczucie humoru, natomiast nie ma – powiedział za chwilę sympatyk KOD.