Prof. Antoni Dudek o „Taśmach Kaczyńskiego”: Nie ma sensacji, temat jednodniowy

Prof. Antoni Dudek o „Taśmach Kaczyńskiego”: Nie ma sensacji, temat jednodniowy

Dodano: 
Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni Dudek
Politolog i historyk prof. Antoni Dudek specjalnie dla portalu „Do Rzeczy.pl” skomentował artykuł „Gazety Wyborczej” o tzw. Taśmach Kaczyńskiego. Artykuł przytacza słowa obecnego prezesa PiS krytyczne o premierze Janie Olszewskim, Antonim Macierewiczu, a także o stosunkowo małej roli braci Kaczyńskich w solidarnościowej opozycji.

Artykuł „Gazety Wyborczej” opisuje nagrania rozmowy, którą w maju 1994 r. przeprowadził z Kaczyńskim polski politolog Tomasz Grabowski przygotowujący doktorat na Uniwersytecie w Berkeley. Jarosław Kaczyński był wtedy poza Sejmem. Padają tam krytyczne słowa wobec premiera Jana Olszewskiego oraz Antoniego Macierewicza. – W artykule „Gazety Wyborczej” na temat „Taśm Kaczyńskiego” nie ma niczego, czego byśmy nie wiedzieli. Konflikt z Olszewskim, czy Macierewiczem, faktycznie miał w latach 90. miejsce, wie to każdy, kto choć trochę zna historię ostatniego ćwierćwiecza i początków III RP. Podobne wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego również padały, choć być może nie były tak ostre jak tu. Ale w artykule nie ma nic sensacyjnego. Robienie z tego wielkiej sensacji jest powiedzmy mało przekonujące – mówi Antoni Dudek.

„Gazeta Wyborcza” pisze też o tym, że dzisiejsza propaganda PiS gloryfikuje rząd Olszewskiego, podczas gdy prezes miał o byłym premierze krytyczne zdanie. – Dziś rząd Olszewskiego faktycznie jest traktowany jako element spuścizny politycznej PiS, ale przecież sam Olszewski też nie raz dystansował się od polityki PIS, choćby w sprawie sądów – mówi Antoni Dudek.

Prof. Dudek: Artykuł „Gazety Wyborczej” jest kolejnym elementem toczącej się medialnej wojny

Osobnym wątkiem jest rola Jarosława Kaczyńskiego w opozycji demokratycznej. „Gazeta Wyborcza” pisze, że „dziś Kaczyński i propagandyści „dobrej zmiany” kreują następujący obraz historii: w końcu lat 80. Lech Wałęsa był tylko formalnym przywódcą „Solidarności”, związkiem naprawdę kierował Lech Kaczyński” tymczasem „z relacji samego Kaczyńskiego wyłania się obraz człowieka stojącego w 1981 r. poza głównym nurtem wydarzeń, na dalekim marginesie". – Nasza pozycja była coraz słabsza, gdyby nie stan wojenny, zarząd [regionu „Solidarności”] prawdopodobnie pozbawiłby nas formalnego statusu doradców – mówi Kaczyński.

Tyle „Gazeta Wyborcza”. Jaka była faktyczna pozycja Kaczyńskiego? – Przed 1989 rokiem zarówno Jarosław, jak i Lech Kaczyński byli raczej graczami drugoligowymi. Ich rola wzrosła jednak w 1989 roku, gdy byli de facto akuszerami rządu Tadeusza Mazowieckiego, a potem dość szybko znaleźli się do niego w opozycji – mówi Antoni Dudek. – Potem rola Jarosława Kaczyńskiego znacząco wzrosła, jego partia współtworzyła rząd Jana Olszewskiego. Do momentu powstania rządu Hanny Suchockiej, Jarosław Kaczyński jest bardzo mocnym graczem, bo odegrał rolę zarówno przy powstaniu rządu Mazowieckiego, a potem Olszewskiego. Później zaczął się właśnie konflikt między Olszewskim a Kaczyńskim, który chciał zmusić Olszewskiego do włączenia do rządu Unii Demokratycznej. Premier się na to nie zgodził, więc upadek rządu była kwestią czasu. Sprawa lustracji przesłoniła potem fakt, że ten rząd jako mniejszościowy nie miał szans się utrzymać. Po powstaniu rządu Suchockiej Kaczyński znalazł się na marginesie polityki, do której wrócił dzięki działalności Lecha Kaczyńskiego jako ministra sprawiedliwości – mówi politolog. Jak zaznacza, jest to jednak wiedza powszechna. – Artykuł „Gazety Wyborczej” jest jakimś kolejnym elementem toczącej się medialnej wojny, jest jednak tematem jednodniowym – mówi profesor Antoni Dudek.

Opracował: Przemysław Harczuk
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także