W dniach 11 – 12 czerwca w Domu Dziennikarza miała miejsce międzynarodowa konferencja dziennikarska poświęcona kondycji współczesnych mediów. W konferencji wzięli udział dziennikarze z USA, Wielkiej Brytanii, RPA czy Rosji. Zaproszony został również wicepremier polskiego rządu Piotr Gliński, a w jednym z paneli uczestniczył redaktor naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.
Jedna z najbardziej interesujących debat miała miejsce w poniedziałek, a jej temat brzmiał „Media w służbie obywatela jako filar demokracji”. W dyskusji wzięli udział Paweł Lisicki, Aleksandra Rybińska (wPolsce.pl), Magnus Linklater z Wielkiej Brytanii (The Times of Scotland), Tom Hundley z USA (Pulitzer Center), Mikhailina Skoryka z Ukrainy (Media Group Ukraine) oraz Amit Sengupta z Indii.
Mocny ton dyskusji narzucił od samego początku Tom Hundley, który wyraził przekonanie, że obecny rząd polski próbuje sobie podporządkować niezależne media. Hundley dodał, że podobna sytuacja ma miejsce w Stanach Zjednoczonych za rządów Donalda Trumpa i Republikanów. – Oba kraje zostały ogarnięte etnopopulizmem, w obu atakuje się demokratyczne instytucje – przekonywał amerykański dziennikarz.
Esencja demokracji
Takiemu stanowisku sprzeciwił się Paweł Lisicki, który przypomniał, że większość polskich mediów jest przeciwnych obecnemu rządowi i jako przykład podał fakt, że cztery największe portale w polskim Internecie reprezentują podejście lewicowo-liberalne. Podobnie sytuacja wygląda również w przypadku radia, telewizji czy gazet.
Redaktor naczelny "Do Rzeczy" zaznaczył, że media nie są obiektywnym i całkowicie bezstronnym obserwatorem sytuacji politycznej, że posiadają instrumenty wpływania na opinię publiczną, z których nader chętnie korzystają. Dlatego też jego zdaniem tak ważny jest pluralizm medialny w nowoczesnych społeczeństwach.
– Pluralizm różnych tematów, pluralizm różnych punktów widzenia jest esencją demokracji – przekonywał Paweł Lisicki, dodając, że podczas dyskusji o polskich mediach, np. o mediach publicznych, należy widzieć szerzy obraz. Redaktor naczelny "Do Rzeczy" stwierdził, że np. telewizja publiczna była kontrolowana przez poprzednie rządy, a lewicowa narracja, zgodnie z którą to dopiero rząd PiS-u upolitycznił państwowe media jest po prostu nieprawdziwa.
Walka na fake newsy
Aleksandra Rybińska z kolei stwierdziła, że informacje na temat Polski w zagranicznych mediach są często nierzetelne. Stronniczość mediów – podkreślała Rybińska – jest czymś charakterystycznym dla większości państw świata. – To wynika z faktu, że coraz rzadziej rozróżnia się pomiędzy opinią o faktami – mówiła, dodając, że dziennikarze coraz częściej postrzegają samych siebie jako działaczy politycznych.
O podobnych problemach mówiła również Mikhailina Skoryka, która stwierdziła, że obecnie toczy się walka na fake newsy, która wygląda w ten sposób, że na jedną nieprawdziwą informację, druga strona sporu odpowiada własnymi manipulacjami. Skoryka przekonywała, że media powinny być jak lustra i jedynie odbijać informacje, pokazywać jak świat wygląda, zamiast go kreować.
Czytaj też:
Jaki kontra TVN. "Jak długo jest pan dziennikarzem?"Czytaj też:
Dziennikarz TVP Info skrytykował prezesa PZPN za reklamowanie piwa. Mocna riposta Bońka