Pijacka burda czy zemsta na dziennikarzu?
  • Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski

Pijacka burda czy zemsta na dziennikarzu?

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjneŹródło:PAP / fot. Waldemar Deska
Tydzień temu media obiegła informacja o współpracowniku dziennika „Fakt”, który rzekomo miał zostać pobity za artykuły o zagadkowej śmierci głogowskiego radnego Pawła Chruszcza. Jak dowiedziało się „Do Rzeczy”, ustalenia prokuratury tego nie potwierdzają, wskazują za to na awanturę mocno podchmielonych sąsiadów.

Do pobicia współpracownika dziennika „Fakt” doszło w środę, 6 czerwca br. w Głogowie. Według wersji przedstawionej przez pokrzywdzonego dziennikarza, gdy wracał z wieczornego spaceru z psami, miał zostać napadnięty przez pięciu mężczyzn i brutalnie pobity. „Ty policyjna ku***! To za sprawę Chruszcza – krzyknął jeden z nich, po czym wszyscy zaczęli okładać go pięściami i kopać, gdy już upadł” – opisywał w mediach sytuację sam pokrzywdzony.

Współpracownik dziennika „Fakt” opublikował kilka artykułów dotyczących zagadkowej śmierci radnego Pawła Chruszcza, którego ciało znaleziono pod koniec maja. Chruszcz ujawnił szereg bulwersujących afer, krótko przed śmiercią planował spotkanie z ministrem Maciejem Wąsikiem, sekretarzem Kolegium ds. Służb Specjalnych. Kulisy śmierci radnego Chruszcza nadal budzą wiele wątpliwości i są badane przez prokuraturę.

Pobicie dziennikarza, który pisał o całej sprawie wywołało burzę. Jeden ze sprawców został zatrzymany i przedstawiono mu zarzut z art. 158 par 1 kk. Jak dowiedziało się „Do Rzeczy”, nie potwierdziły się jednak opowieści o pięciu osobach, które napadły na dziennikarza. Jak wynika z naszych informacji, Prokuratura Rejonowa w Głogowie – analizuje udział w tej sprawie jeszcze dwóch osób.

Dotychczasowe ustalenia prokuratorskiego śledztwa nie wskazują jednak na to, by pobicie współpracownika „Faktu” miało jakikolwiek związek ze śmiercią znanego radnego ani dziennikarskimi publikacjami na ten temat. Nie potwierdziły się też doniesienia jakoby bijący dziennikarza miał krzyczeć, że „to za Chruszcza”. Śledczy ustalili jednocześnie, ze zarówno ofiara jak i napastnik doskonale się znają, bo… mieszkają obok siebie.

– Żaden z bezpośrednich świadków zdarzenia, w tym członek najbliższej rodziny, nie potwierdza wersji przedstawionej przez pokrzywdzonego, iż w trakcie pobicia padły słowa "za Chruszcza". Podejrzany znany był pokrzywdzonemu – lokalnemu dziennikarzowi współpracującemu z dziennikiem „Fakt” – już w chwili zdarzenia, jest jego sąsiadem. Nie jest to osoba związana z kibicami, samorządem lub też szeroko pojętym kombinatem KGHM – poinformował „Do Rzeczy” prokurator Zbigniew Harasimiuk, szef Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Jak wynika z informacji do których dotarło „Do Rzeczy”, dotychczasowe ustalenia prokuratury wskazują natomiast, że pobicie dziennikarza było najprawdopodobniej wynikiem dawnych sąsiedzkich konfliktów wzmożonych jeszcze alkoholem, który w niemałych ilościach wypili zarówno ofiara jak i napastnik.

– Zarówno pokrzywdzony jak i podejrzany znajdowali się pod znacznym działaniem alkoholu, pan redaktor miał ok. 2,6 promila w wydychanym powietrzu. Może mieć to wpływ na zdolność spostrzegania, zapamiętywania i odtwarzania spostrzeżeń. Sprawa jest w toku i w tym momencie niczego jednak nie przesądzamy – mówi prokurator Harasimiuk.

Czytaj też:
Tajemniczy napad na reportera "Faktu". Brudziński: Zatrzymano podejrzanego

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także