Choć w tym wypadku nie wiadomo, czy krokodyl faktycznie grasuje w okolicy stolicy Włoch, czy też mamy do czynienia z typową dla sezonu ogórkowego kaczką dziennikarską, włoskie służby do sprawy podeszły nader poważnie. Karabinierzy i leśnicy dokładnie przeczesują wszystkie kanały.
Służby nie wykluczają głupiego żartu, są jednak naoczni świadkowie, którzy zarzekają się, że widzieli gada. „Wielkiego aligatora, około dwóch metrów długości”. Gad miał być zauważony w jednym z kanałów w miejscowości Maccarese w okolicy Rzymu. Obawy potęguje fakt, że w okolicy znajdują się prywatne hodowle dzikich zwierząt, ktoś przez nieostrożność mógł krokodyla wypuścić.
– Karabinierzy i funkcjonariusze straży leśnej sprawdzają kanały. Śledzimy sytuację. Mam nadzieję, że nie był to szalony gest kogoś nierozważnego, kto pozbył się gada, jakiego trzymał w domu – mówił burmistrz miejscowości, Fiumicino Esterino Montino.
Lokalne media zamieściły zdjęcie rzekomego krokodyla. Cień może należeć do gada, ale też do… dużego pnia drzewa. Niektórzy ironizują, że dla podrzymskiej miejscowości informacje o gadzie są doskonałą formą promocji, włoską wersją potwora z Loch Ness.
Czytaj też:
Pyton gigant pod Warszawą. „Może pożreć nawet rybaka”