Siergiej Skripal i jego córka nowiczokiem zatruli się najprawdopodobniej przez zwykłe dotknięcie klamki w domu. Sprawcy otrucia porzucili buteleczkę z trucizną w parku Sallisbury. Tam znalazł ją Brytyjczyk – Charlie Rowley. Myśląc, że to perfumy, sprezentował butelkę swojej partnerce – Dawn Sturgess.
Kobieta zużyła całą zawartość buteleczki. Najpierw wylała płyn na nadgarstki, potem wtarła w skórę. Efekt był piorunujący – 44 letnia Brytyjka tarfiła w stanie ciężkim do szpitala, gdzie zmarła na atak serca. Jej partner, który również miał kontakt z trucizną w ubiegły piątek ze szpitala. Mężczyzna wciąż ma problemy z pamięcią i poruszaniem się.
Zdaniem lekarzy w przypadku kobiety działanie nowiczoka było 10 razy silniejsze niż przypadku Skripalów. Oni jedynie dotknęli trucizny, Dawn Sturgess wtarła ją sobie w skórę w dużej ilości. Charlie Rowley po wyjściu ze szpitala udzielił wywiadu brytyjskiemu "The Sun".
– Jest mi bardzo przykro, że Dawn nie żyje. To szokująca historia. Kiedy się o tym dowiedziałem, byłem jeszcze na środkach znieczulających. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mógł się pogodzić z jej śmiercią – mówił.. Policja ostrzega, że buteleczek z nowiczokiem może być więcej.
Czytaj też:
Wielka Brytania: Zmarła kobieta zatruta nowiczokiemCzytaj też:
Kolejny przypadek otrucia nowiczokiem w Wielkiej Brytanii