Marcin Kierwiński z PO stwierdził, że prawdopodobnie doszło "do kolejnego" złamania prawa w parlamencie.
– Dowiadujemy się, że w trzech ostatnich posiedzeniach Sejmu w sposób nielegalny brał udział poseł, były poseł, człowiek który od 5 czerwca jest ambasadorem Polski w Watykanie – mówił poseł Platformy Obywatelskiej.
Polityk PO podkreślił, że Konrad Głębocki nie powinien mieć prawa głosować, a cała sytuacja jest bulwersująca. – Mamy do czynienia z sytuacją, gdy w ważnych głosowaniach uczestniczyła osoba, której mandat z mocy prawa powinien być wygaszony – ocenił Kierwiński.
Poseł opozycji podkreślił, że marszałek Kuchciński nie panuje nad tym, co dzieje się w Sejmie. – Mamy do czynienia ze skrajnym bałaganem – ocenił. Zdaniem Kierwińskiego mamy do czynienia ze "zorganizowanym procesem wpływania na wynik procesu wyborczego". W związku z tym politycy opozycji złożyli zawiadomienie do prokuratury w związku ze złamaniem prawa. – Liczymy, że tą sprawą zajmie się prokuratura i że podejdzie do tej sprawy bardzo poważnie – podkreślił Kierwiński.
Głosowanie bez mandatu
Głębocki został mianowany ambasadorem 5 czerwca. Sam jednak dowiedział się o tym dopiero dwa tygodnie później. Nieświadomy niczego "były" poseł brał przez to udział w kolejnych głosowaniach. Łącznie 6, 7 i 15 czerwca Głębocki wziął udział w 175 głosowaniach.
Sam zainteresowany gdy brał udział w głosowaniach, był przekonany, że dalej jest posłem. Andrzej Grzegrzółka, Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu, w rozmowie z Onetem zwraca uwagę, że wpływ polityka na działania Sejmu był marginalny.
"Udział posła w głosowaniach (...) należy traktować jako aktywność, która nie miała zasadniczego wpływu na decyzje podejmowane w sali plenarnej. Głos nie był w żadnej mierze przeważający ani decydujący dla prowadzonych rozstrzygnięć" – przekonuje dyrektor CIS.
Czytaj też:
Posłowi wygasł mandat. Mimo to wziął udział w 175 głosowaniachCzytaj też:
PiS z nowym posłem