Jak podaje RMF FM, tylko w miniony weekend poparzeniu uległo 90 osób. Pokrzywdzeni nie zauważali, że płyną w ławice meduz. Do zdarzenia doszło w okolicach Rostocku, konkretnie na kąpieliskach Heiligendamm i Graal-Müritz w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Jak podaje RMF powołując się na niemieckie media służby, poparzyć może bełtwa festonowa (Feuerquallen – niem. ognista meduza).
To meduza mająca najbardziej bolesny jad spośród występujących w Morzu Bałtyckim gatunków. Sam jad nie stanowi zagrożenia dla życia człowieka, wywołuje jedynie ból i silne zaczerwienienie. Jak przypomina RMF, meduzy nie pływają samodzielnie, ale poruszają się z prądem morskim. Niemcy obawiają się, że gdy zmieni się kierunek wiatru, meduzy powrócą.
Na polskim wybrzeżu Bałtyku problemem na razie nie są meduzy, ale sinice. Co rusz pojawiają się informacje o zamykaniu poszczególnych plaż. Sinice to bakterie, którym sprzyja wysoka temperatura wody. Sam kontakt z wodą, w której wystąpią sinice może spowodować silną reakcję skórną. Przypadkowe napicie się wody z sinicami grozi silnym zatruciem pokarmowym.
Czytaj też:
Zamknęli kolejne bałtyckie kąpieliska. Powodem sinice