Prymas zapytany został, czy nie obawia się że po ewentualnym zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej, nie dojdzie do jej znacznego zliberalizowania kiedy władze w kraju przejmie inne ugrupowanie. – Trzeba bardzo mocno ostrzegać przed ewentualnymi konsekwencjami takich działań w przyszłości – stwierdził abp Polak. Jak dodał, na razie nie znajduje jednego głosu z grupami pro-life, które przekonują go, że jest w błędzie i że to właśnie milczenie Kościoła spowodowało zliberalizowanie ustawy w wielu państwach. – Dostaję w tej sprawie dużo listów w dość ostrym tonie, nie będę ich jednak teraz cytował, bo nie wypada – przyznał.
Na pytanie, czy być może katolicy za bardzo wykorzystują przychylność rządzących do Kościoła i jego nauczania, hierarcha podkreślił, że należy jasno powiedzieć, że jest to związek, który nie służy Kościołowi i powoduje osłabienie wolności głoszenia, wikłając Kościół w doraźne układy.
– Dobitnie wyraził to papież Benedykt XVI w Jezusie z Nazaretu, rozważając proces Chrystusa i Barabasza. Pisał wtedy, że jeżeli odwołamy się dla obrony siebie do świeckich instytucji, zawsze wybierzemy Barabasza przeciw Chrystusowi. To są mocne słowa, ale w tym wypadku nigdy dość ostrzegania. Oczywiście jest jeszcze druga strona medalu: jako ludzie Kościoła możemy być ostrożni, ale są tacy, którzy chcą nas zawłaszczyć mimo naszego sprzeciwu -– tłumaczył Prymas.
Jak dodał, jako biskup może być odpowiedzialny jedynie za księży i diecezje, nie zaś za polityków. – Będę przestrzegał przed tym, żeby się nie dać wmanewrować w doraźną politykę. W Kościele mamy ludzi o różnych poglądach i musimy o tym pamiętać – wskazał.