Firmy odszkodowawcze pod większym nadzorem

Firmy odszkodowawcze pod większym nadzorem

Dodano: 
Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń
Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń Źródło: Materiały prasowe
Do tej pory firmy odszkodowawcze nie były objęte regulacjami, które obowiązywały innych profesjonalnych pełnomocników. To ma się zmienić –  mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń, w rozmowie z Magdaleną Gryn.

Magdalena Gryn: Senacka komisja budżetu i finansów publicznych przygotowała projekt, który ma uregulować działalność firm odszkodowawczych. Skąd taka potrzeba?

Jan Grzegorz Prądzyński: Zacznijmy od tego, że rynek ubezpieczeniowy jest rynkiem szczegółowo uregulowanym, zarówno na poziomie Unii Europejskiej, jak i lokalnym. Działające na nim firmy odszkodowawcze, których rola jest bardzo istotna, zarówno dla poszkodowanych, jak i ubezpieczycieli, nie są objęte regulacjami, które dotyczą innych profesjonalnych pełnomocników – radców prawnych czy adwokatów. I to mimo, że firmy odszkodowawcze pełnią rolę profesjonalnego pełnomocnika często w bardzo trudnych i emocjonalnych tematach. Prowadzą często sprawy skomplikowane, bo poszkodowani potrzebują profesjonalnego pełnomocnika, a ubezpieczyciele – profesjonalnego partnera do rozmów. Niestety, brak regulacji spowodował, że w ciągu ostatnich lat dochodziło do wielu nadużyć.

O jakich nadużyciach mówimy?

Media pisały o tym wielokrotnie – począwszy od nieetycznego pozyskiwania klientów, poprzez wysokie wynagrodzenia, skończywszy na problemach poszkodowanych z wyegzekwowaniem swojej części odszkodowania, bo odszkodowanie trafia w całości na konta kancelarii, nie poszkodowanego. Firmy odszkodowawcze nachodzą ludzi, którzy ulegli wypadkom, w szpitalach, nie wspominając już o miejscach wypadku. Proponują przy tym wynagrodzenie w formie procentu od uzyskanego odszkodowania. W praktyce potrafi ono wynieść kilkadziesiąt procent. Zdarzało się, że osoba poszkodowana bardzo długo czekała na swoją część odszkodowania, a nawet nigdy go nie otrzymywała, bo w międzyczasie firma odszkodowawcza została zlikwidowana, a właściciel uciekł z pieniędzmi. Dochodziło nawet do takich patologii, że właściciel zakładał następnie nową firmę i dalej świadczył usługi odszkodowawcze.

Co się zmieni na lepsze, gdy wejdą w życie nowe przepisy?

Zmiany mają na celu zwiększenie ochrony osób, które poniosły szkodę i korzystają z usług kancelarii odszkodowawczych. Przede wszystkim, odszkodowanie musi trafiać w całości na rachunek osoby poszkodowanej lub uprawnionej, a nie firmy odszkodowawczej. Po drugie, odszkodowania, które będą dotyczyły obszarów: zdrowie, renta, rehabilitacja, nie powinny być objęte wynagrodzeniem firmy odszkodowawczej. Aby uniknąć sytuacji, w której otrzymane odszkodowanie, mające umożliwić poszkodowanemu powrót do zdrowia, ostatecznie okazuje się kwotą niewystarczającą. Nowe prawo ma wprowadzić maksymalne stawki, które będą mogły inkasować kancelarie odszkodowawcze. W projekcie ustawy ustawodawca przewidział też, że pełnomocnicy z firm odszkodowawczych powinni mieć OC profesjonalne, na wypadek gdyby źle wykonali usługę, co się zdarzało.

Na jakim etapie są obecnie prace nad senackim projektem?

Pod koniec lipca odbyło się pierwsze czytanie tego projektu, a do 15 września można zgłaszać poprawki. Następnie komisje zbiorą się, aby dokończyć pierwsze czytanie i przegłosować zaproponowane zmiany. Sprawozdanie ma być gotowe na pierwsze posiedzenie Senatu po wakacjach, które odbędzie się z końcem września.

Czy firma odszkodowawcza, która przychodzi dziś do klienta, jest mu w stanie cokolwiek zagwarantować?

Polska jest dzisiaj jednym z niewielu cywilizowanych krajów europejskich, gdzie poszkodowany nie może w sposób łatwy dowiedzieć się, jakie należy mu się zadośćuczynienie, czyli świadczenie za rzecz niewycenialną w pieniądzu, jak np. ból i cierpienie. Dlatego jako Izba od lat postulujemy, żeby uregulowano obszar zadośćuczynień. Dziś osoba, która miała wypadek, opiera się często na obietnicach firm odszkodowawczych. Ten brak przejrzystości powoduje, że bardziej skomplikowane sprawy kończą się w sądzie, co wydłuża czas dochodzenia do świadczeń i podnosi koszty ich uzyskania.

Jak to rozwiązano w innych krajach europejskich?

W Hiszpanii funkcjonują tabele królewskie, które szczegółowo to regulują, podobnie we Francji. Włosi opracowali swoje tabele na podstawie wyroków sądowych. Szwecja wybrała inny model – wyszła z założenia, które istniało w polskim kodeksie karym przed wojną, że bólu po stracie osoby bliskiej nie zostanie ukojony pieniędzmi. Dlatego tam z góry maksymalna kwota wypłacona za zadośćuczynienie, za ból i cierpienie po stracie osoby bliskiej, to 5 tys. euro. I to tylko w przypadku śmierci rodziców lub dziecka.

Źródło: PMPG
Czytaj także