14 sierpnia, poniedziałek. "Droga była straszna. Co chwila strzelano do szeregów"

14 sierpnia, poniedziałek. "Droga była straszna. Co chwila strzelano do szeregów"

Dodano: 34
Powstanie Warszawskie dzień po dniu
Powstanie Warszawskie dzień po dniu Źródło: Wikimedia Commons / Powstanie warszawskie / Źródło: Wikimedia Commons/DoRzeczy.pl
14 sierpnia gen. Tadeusz Komorowski "Bór" wydaje rozkaz marszu na odsiecz walczącej stolicy oddziałom z podwarszawskich okręgów AK. W stolicy Niemcy kontynuują natarcie na Stare Miasto.


W nocy z 13 na 14 sierpnia lotnictwo alianckie dokonuje zrzutów nad Śródmieściem, część samolotów używanych do zrzutów zostaje zestrzelona.

Oddziały niemieckie kontynuują natarcie na Stare Miasto, popołudniu hitlerowcy atakuje Muranów, uderzając od strony Fortu Traugutta, Dworca Gdańskiego i Stawek w kierunku Zajezdni Tramwajowej przy ul. Sierakowskiej. Niemcom udaje się wbić „klin” pomiędzy zgrupowanie „Radosław” a zgrupowanie ppłk. Jana Szypowskiego „Leśnika”. Chociaż jeszcze tego samego dnia Powstańcy odzyskują utracone pozycje, walki okupione są poważnymi stratami.

W Śródmieściu trwają starcia o budynek PAST-y. W związku z interwencją Niemców, przestają działań wodociągu miejskie na ulicy Koszykowej, a Powstańcy decydują się na ewakuację Szpitala Maltańskiego z ul. Senatorskiej do Śródmieścia.

Tego dnia, w Kampinosie kpt. Józef Krzyczkowski „Szymon” otrzymuje rozkaz nakazujący gotowość bojową oddziałów i przesunięcie ich na pozycje wyjściowe do natarcia z rejonu cmentarzy Powązkowskiego i Żydowskiego. Celem tego manewru jest połączenie sił z Kampinosu z oddziałami walczącymi na Muranowie.

Tak Powstanie wspominała zamieszkała wówczas w stolicy Anna Zientara:

„(...) Droga była straszna. Co chwila strzelano do szeregów. Bito tych, co iść nie mogli. Strzelano do starców i kalek. Dziś trudno to i ciężko wspominać. Widzieliśmy twarze dzikie. Konwojenci szukali wśród nas młodych kobiet, złota, zegarków. Kobiety wciągano do domów opuszczonych, skąd dochodziły nas krzyki, odgłosy walki, często strzały.

Na Zieleniaku ustawiono nas w wielki czworobok i czekaliśmy na coś, o czym nikt nie wiedział. O ile dni były gorące, o tyle noce zupełnie zimne. Byliśmy głodni. Nie każdy wziął z domu zapas chleba. Wody nie było. Kto miał wodę, sprzedawał ją po 200 zł za litr. W nocy ciągła strzelanina. To Ukraińcy strzelali do kobiet, które się broniły. Chodzili z latarkami, świecili w oczy i wszystkim zadawali to samo pytanie: „Gdzie wasz mąż?” „Gdzie syn?” Jeśli odpowiedź padła, że został w Warszawie, od razu zabierano kobiety jako żony lub matki bandytów i gwałcono je, a potem zabijano. W nocy urodziło się dwoje dzieci. Rozległy się krzyki rodzącej kobiety i śmiechy pijanych żołdaków ukraińskich, którzy kołem otoczyli rodzącą kobietę i przyglądali się. Dzieci po urodzeniu się umarły. Kobieta też zdaje się zmarła”.

Tekst powstał na podstawie materiałów Muzeum Powstania Warszawskiego

Źródło: DoRzeczy.pl / Muzeum Powstania Warszawskiego/1944.pl/Zbrodnia Niemiecka w Warszawie 1944 r. (WYDAWNICTWO INSTYTUTU ZACHODNIEGO POZNAŃ)/sppw1944.org