W cytowanym przez "Wprost" uzasadnieniu czytamy, iż „zdaniem sądu należy stwierdzić, że z punktu widzenia definicji molestowania zawartej w kodeksie pracy zachowanie powoda miało znamiona molestowania, wobec czego przytoczone wypowiedzi powoda wpisywały się w kontekst publikacji poświęconych temu problemowi”.
Z informacji podanych przez "Wprost" wynika, że w toku postępowania dowodowego sąd ustalił, że do molestowania opisanego w pierwszym artykule tygodnika doszło w warszawskim klubie „Tango”. To właśnie tam w czasie pierwszej w życiu rozmowy z jedną z dziennikarek były już szef "Faktów" miał ją zapytać "czy pojedzie do niego do domu, i oświadczył, że nie ma majtek pod jeansami (lub że nie nosi majtek pod jeansami)". Wcześniej, kiedy dziennikarka tańczyła miał wygłosić uwagę, że "chętnie by się wśliznął pomiędzy jej uda".
Z ustaleń sądu ma wynikać, że wspomniana dziennikarka poznała później trzy inne osoby, które trzymały od Durczoka podobne propozycje. „Zaproszenia otrzymały podwładne powoda: dwie stażystki i jedna dziennikarka” – ustalił sąd.
W maju tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo Kamila Durczoka przeciwko tygodnikowi „Wprost” w sprawie artykułów „Ukryta prawda” oraz „Nietykalny” z lutego 2015 r.