Wassermann oceniła, że fakt, iż prace nad planami zagospodarowania przestrzennego w Krakowie trwają tak długo, może nie być przypadkowy. Jej zdaniem, "wszystkim to odpowiada". – Trzeba robić dobre rozwiązania dla tych części miasta, które przez beton ledwo oddychają. Dobry gospodarz stawia na pierwszym miejscu ludzi. Może trzeba w urzędzie zwiększyć liczbę osób pracujących nad planami, może trzeba osobnego wydziału tylko do planów zagospodarowania. To, co jest, nie może trwać dalej – stwierdziła.
Kandydatka Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Krakowa podkreśliła także, że decyzje osób zarządzających stolicą Małopolski są "co najmniej spóźnione". – Ja z pewną zgrozą patrzyłam na to, jak wszystko w Krakowie można budować. Jest też choćby kwestia dofinansowania dla kamienicy państwa Koterbów. Rozumiem, że jest zgodne z prawem. Jednak to niemoralne. Ja bym się nigdy na to nie zgodziła. Gdyby moja rodzina chciała coś takiego zrobić, zaprotestowałabym – powiedziała.
Wassermann wypowiedziała się także krytycznie o obecnym prezydencie Krakowa Jacku Majchrowskim. Jej zdaniem, jest on całkowicie partyjny, a przekonywanie wyborców o apolityczności jest hipokryzją. – Skład jego radnych to połączenie ludzi wywodzących się z SLD i PSL. Mówienie o tym, że jest bezpartyjny, jest absurdalne. Teraz dochodzi jeszcze PO i Nowoczesna – dodała.
Czytaj też:
PiS odbije Kraków? Wassermann dogania Majchrowskiego