W minioną sobotę stołeczna policja otrzymała zgłoszenie od kobiety, która nie mogąc dostać się do zamkniętego mieszkania, wezwała na miejsce ślusarza. Po otwarciu drzwi okazało się, że w mieszkaniu znajdowało się ciało jej 35-letniej córki i 3-letniego wnuka. Oboje zostali zamordowani. Policja powiązała tę zbrodnię z 40-letnim konkubentem ofiary.
Kiedy funkcjonariusze rozpoczęli akcję poszukiwawczą domniemanego sprawcy, mężczyzna sam zgłosił się na policję. Nie wiadomo, czy przyznał się do winy. Dziś usłyszał zarzut podwójnego morderstwa.
Z informacji do których dotarł "Fakt" wynika, że mężczyzna odbywał karę w zakładzie karnym. W chwili popełnienia zbrodni był na jednodniowej przepustce. Na poniedziałek planowana jest sekcja zwłok kobiety i jej dziecka. Motywy zbrodni nie są znane. Z ustaleń tabloidu wynika, że para planowała wziąć ślub, a zamordowany chłopiec nie był ich wspólnym dzieckiem.