Pracowniczka dostała wylewu. Szef jej nie pomógł, ale uniknie kary

Pracowniczka dostała wylewu. Szef jej nie pomógł, ale uniknie kary

Dodano: 
Sala sądowa
Sala sądowa Źródło: PAP / Aleksander Koźmiński
Biznesmen Jędrzej C., kiedy jego pracowniczka dostała wylewu, nie wezwał karetki, ale przede wszystkim zadbał o to, aby wywieźć kobietę z terenu zakładu. Oksana K. pracowała u niego nielegalnie i biznesmen nie chciał problemów. Do zostawionej na ławce kobiety wezwał pogotowie. Sąd uznał dzisiaj, że zachowanie mężczyzny spełnia przesłankę nieznacznej szkodliwości czynu.

O dramatycznej sytuacji, do której doszło pod Środą Wielkopolską, pisaliśmy na początku tego roku. W styczniu, 43-letnia Oksana K. pracująca w przedsiębiorstwie zajmującym się dystrybucją warzyw i owoców, doznała wylewu.

Kiedy pracodawca kobiety zorientował się, że kobiecie dolega coś poważnego, nie wezwał jednak karetki, ponieważ Ukrainka pracowała nielegalnie. Właściciel przedsiębiorstwa zamiast tego zaniósł kobietę do samochodu i wywiózł do pobliskiego parku. Oksanę K. położył na ławce i zadzwonił po policję, zgłaszając, że kobieta jest pijana. Oksana K. trafiła do szpitala i chociaż udało się ją uratować, obecnie wciąż ma poważne problemy ze zdrowiem. Kobieta jest niepełnosprawna fizycznie i wymaga długotrwałej rehabilitacji.

Niska szkodliwość czynu?

Pracodawca Ukrainki usłyszał łącznie dziewięć zarzutów – w tym nieudzielenia pomocy i narażenia Oksany K. na utratę życia lub zdrowia. Jędrzejowi C. udało się jednak dojść do porozumienia z Oksaną K. i jej rodziną w kwestii rekompensaty i opłaty za leczenie oraz rehabilitację kobiety.

Dzisiaj Sąd Rejonowy w Środzie Wielkopolskiej sprawę biznesmena... warunkowo umorzył na okres dwóch lat (takiego rozwiązania domagał się adwokat Jędrzeja C – Krzysztof Urbańczyk). Sąd jednocześnie uznał Jędrzeja C. za winnego (mężczyzna przyznał się do winy) i orzekł nawiązkę w wysokości 10 tys. zł na rzecz pokrzywdzonej. Sędzia Jacek Kamiński, w rozmowie z „Głosem Wielkopolski”, podkreślił też, że rekompensata pozwoli na rehabilitację Oksany K., a winny przedsiębiorca wyraził skruchę i jest osobą dotychczas niekaraną sądownie. Ponadto sąd jako okoliczność łagodzącą uznał próbę przewiezienia kobiety do szpitala (którą Jędrzej C. przerwał). – Sam stan zdrowia (Oksany K. - red) zaistniał już wcześniej i utrzymywał się już prawdopodobnie od 24 godzin. Każdy miał możliwość w tym czasie wezwać pogotowie – argumentował dalej sąd.

– Mój klient przyznał się do winy, wyraził skruchę, opowiedział jak było, wprowadził mechanizmy ochronne w firmie i przede wszystkim pojednał się z pokrzywdzoną oraz uiścił wszelkie obowiązki w ZUS – tłumaczy Urbańczyk w rozmowie z "Głosem Wielkopolski". Adwokat stwierdził też, że Jędrzej C. "spanikował podczas dynamicznego zdarzenia", a sam proces na oczach mediów jest już dla niego wystarczająca kara. Na nagłośnienie sprawy skarżył się też sam Jędrzej C.

Ze stanowiskiem sądu zgadza się też adwokat Oksany K. – podkreślając, że doszło do zawarcia porozumienia w tej sprawie. Z decyzją sądu nie zgadza się tylko prokuratura, która wskazuje, że warunkowe umorzenie może mieć miejsce jeśli sąd uzna, że sprawa dotyczy nieznacznej szkodliwości czynu. – W przypadku warunkowego umorzenia sprawy przesłanką jest niska szkodliwość czynu. Taką nie jest życie i zdrowie człowieka – podkreślił prokurator Kamil Sokalski w rozmowie z "Faktem".

Wyrok sądu jest nieprawomocny. Prokuratura prawdopodobnie odwoła się od wyroku.

Źródło: Głos Wielkopolski/fakt.pl
Czytaj także