Komentatorzy w kraju są podzieleni co do efektów, jakie może przynieść prawie dwugodzinna rozmowa prezydentów Polski i USA. Z kolei politycy opozycji nie mają wątpliwości, że była to wizyta czysto kurtuazyjna, na której strona polska nic nie ugra. "Andrzej Duda zmarnował szansę na poprawę relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Po raz kolejny polityk związany z PiS postawił Polskę w roli klienta Stanów Zjednoczonych, a nie ich partnera" – stwierdził lider PO, Grzegorz Schetyna. Z kolei Tomasz Siemoniak, był szef MON ocenił na Twitterze: "Wizyta bez konkretów dla Polski (bazy, wizy). Dużo pięknych słów, ośmieszający Fort Trump. Swoją drogą za takie poniżenie prezydenta ktoś w polskim MSZ powinien stracić pracę".
Czytaj też:
Szczerski: Zdjęcie miało oddać naturalny charakter rozmów
Najbliżsi współpracownicy prezydenta przekonują, że była to wizyta o znaczeniu strategiczny, czego dowodzi podpisana przez Andrzeja Dudę i Donalda Trumpa deklaracja o współpracy. Szef Gabinetu Prezydenta wskazuje na intensywność, z jaką spotykają się obaj przywódcy. Jednocześnie rzecznik prezydenta Polski podkreśla, że politycy opozycji próbują umniejszać znaczenie wizyty prezydenta w USA. Spychalski przypomniał 2009 rok, kiedy to rząd "otrzymał od USA notę, w której poinformowano, że rząd amerykański rezygnuje z planów budowy tarczy antyrakietowej w Polsce". – Dziś, ci politycy, którzy wtedy tworzyli rząd, próbują w niezrozumiały dla nas sposób dezawuować niewątpliwy, ogromny sukces wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych – powiedział Spychalski podczas konferencji prasowej w Pałacu prezydenckim.
Błażej Spychalski do komentarzy politycznych przeciwników Andrzeja Dudy odniósł się także na Twitterze. Jako kontrast wobec polityki obecnego prezydenta, przywołał m. in. jedną z bardziej znanych wpadek Bronisława Komorowskiego, czyli opowieść o bigosie, jaką przytoczył podczas rozmowy z Barackiem Obamą.