"Strefa turbulencji w relacjach polsko-ukraińskich"
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

"Strefa turbulencji w relacjach polsko-ukraińskich"

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Bartłomiej Zborowski
JAK NAS PISZĄ NA WSCHODZIE | Zaostrza się konflikt o historię pomiędzy Warszawą a Kijowem. Ukraina wie, że może sobie na wiele pozwolić, bo Polska i tak będzie ją wspierać. Tak wynika z analizy wpływowego ukraińskiego tygodnika.

Nie wygląda na to, by spór o pamięć miał zostać szybko rozstrzygnięty. Pisze o tym Wołodymyr Krawczenko na łamach tygodnika „Dzerkało Tyżnia” („Zwierciadło Tygodnia”). Używa pogodowej metafory: pomiędzy Kijowem a Warszawą grzmi, lecą błyskawice, ale czy rozpęta się frontalna burza – to już zależy od woli obu stolic. Ostatnim „gromem” był wywiad dla RMF FM, udzielony przez Andrija Deszczycę. Ambasador postawił w nim ultimatum: ekshumacje polskich ofiar na Ukrainie zostaną wznowione, jeżeli Polska odnowi pomniki UPA w Pikulicach i Monastyrze. Deszczyca nazwał też blokadę ekshumacji emocjonalną reakcją na niszczenie ukraińskich pomników. „Z perspektywy Ukraińca w słowach ambasadora nie ma niczego skandalicznego: to jedynie próba odblokowania kwestii odbudowy ukraińskich pomników w Polsce. Ale Warszawa odebrała to inaczej. I choć strona polska już niejednokrotnie wyrażała swoje niezadowolenie polityką Kijowa w sferze pamięci narodowej, tym razem komentarze strony polskiej mają znacznie ostrzejszy i personalny charakter” – pisze Krawczenko. Cytuje anonimowe wypowiedzi wysoko postawionych polskich polityków o tym, że Warszawa jest „mocno rozczarowana” postawą Kijowa, a Deszczyca „przekroczył czerwoną linię”. Krawczenko pisze, że słowa ukraińskiego ambasadora zostały zinterpretowane jako szantaż. A Polacy – jak zaznacza anonimowe źródło w polskich władzach – nie mają zamiaru rozmawiać z Ukrainą w warunkach szantażu. „Polska nie ufa stronie ukraińskiej” – przyznaje rozmówca Krawczenki.

„Ponadto, kryzys pogłębiają nie tylko różnice w podejściu do polityki historycznej. Warszawę denerwuje również… „antypolska kampania”, którą Kijów prowadzi w Brukseli, Berlinie i Waszyngtonie”. Według naszego rozmówcy, chodzi o negatywną ocenę reformy sądownictwa w Polsce. Strona polska nie rozumie, skąd wynika taka postawa Ukrainy, skoro Warszawa nie tylko nawołuje do wzmocnienia sankcji przeciwko Rosji, ale i wspiera Ukrainę w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, a także występuje przeciwko budowie Nord Stream 2” – pisze ukraiński publicysta. Według jego rozmówcy w polskim rządzie, blokowanie ekshumacji oraz „antypolski PR” na Zachodzie uniemożliwiają Warszawie jakiekolwiek ustępstwa wobec Ukrainy w obszarze polityki pamięci. Podczas gdy Polacy zarzucają Ukraińcom szantaż, Ukraińcy zarzucają Polakom wymuszanie bezwzględnej zgody na ekshumację i „nikt nie chce ustąpić” – diagnozuje Krawczenko. Jego zdaniem równie ważne, co budowa tożsamości narodowej poprzez kult znienawidzonych nad Wisłą „bohaterów”, jest wsparcie Polski w wojnie z Rosją. „Dziś w Kijowie uważa się, że Warszawa, broniąc własnych interesów, i tak będzie wspierać nasz kraj w kwestii bezpieczeństwa. Te rachuby z jakiegoś powodu okazują się słuszne” – pisze. Krawczenko obawia się jednak, że ten stan nie będzie wieczny. Jego zdaniem Polska, wspierając we własnych interesach Ukrainę przeciwko Rosji, może jednocześnie, śladem Węgier, blokować jej integrację z Unią Europejską. „Oczywiście, dopóki rządzi PiS, relacje dwustronne będą permanentnie się psuć z uwagi na różnice w polityce historycznej” – pisze Krawczenko. Zaznacza przy tym jednak, że PiS ma bardzo dobre sondaże i najprawdopodobniej jeszcze długo partia Kaczyńskiego będzie rządzić nad Wisłą. I o ile sam Kaczyński jest gwarantem zarówno nieprzejednanego stanowiska w sferze polityki historycznej, jak i ostrej postawy Polski wobec Rosji, o tyle najbardziej prawdopodobny jego następca – Mateusz Morawiecki – „może budzić ukraińskie obawy”. Chodzi oczywiście o prorosyjskie poglądy ojca obecnego premiera. Samego Mateusza Morawieckiego ukraiński dziennikarz nazywa „charyzmatycznym politykiem, który pozycjonuje siebie jako przedstawiciela młodego pokolenia Polaków”. „Generalnie rzecz biorąc, obawy Kijowa wobec Morawieckiego juniora nie są bezpodstawne. Mało prawdopodobne, żeby za rządów tego polityka relacje polsko-ukraińskie wyszły ze strefy turbulencji: kwestia pamięci historycznej dwóch krajów dalej będzie podsycać tlący się konflikt” – podsumowuje publicysta tygodnika „Dzerkało Tyżnia”.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także