Ks. Stryczek: Nie zmieniłem się. Nawet w tej trudnej dla mnie sytuacji

Ks. Stryczek: Nie zmieniłem się. Nawet w tej trudnej dla mnie sytuacji

Dodano: 
Twórca akcji Szlachetna Paczka ks. Jacek Stryczek
Twórca akcji Szlachetna Paczka ks. Jacek Stryczek Źródło:PAP / Jacek Bednarczyk
Kocham wszystkich ludzi – tego stwierdzenia używam wtedy, gdy pojawiają się różne problemy. Za nim kryje się moja prosta zasada, aby walczyć o każdą osobę. Jest to dla mnie trudna sytuacja, ale staram się o każdym myśleć dobrze - czytamy we wpisie ks. Jacka Stryczka zamieszczonym na portalu społecznościowym.

We wpisie zatytułowanym "W drodze do normalności" duchowny przypomina, że "w dobie największego kryzysu, podziałów społecznych", stworzył ideę „Lubię ludzi”. "Za nią kryje się chęć łączenia, nie dzielenia. I rzeczywiście, SZLACHETNA PACZKA stała się przystanią, w której szukali dla siebie miejsca różni ludzie, którzy nie chcieli żyć w podziałach" – wskazuje. Ks. Stryczek podkreśla, iż ma świadomość tego, że dziś jest sam źródłem podziałów. "Przyjmuję to. Chcę jednak powiedzieć, że się nie zmieniłem, ze wciąż ważni są dla mnie ludzie i ich dobro. Nawet w tej trudnej dla mnie sytuacji" – dodaje.

"Przyjmuję to i przejmuję się tym. Jest mi przykro"

Duchowny przyznaje, że obecna sytuacja wiąże się dla niego z dużym stresem. "Czy dociera do mnie to, co się stało i to, co się dzieje? Myślę, że tak (piszę w takiej formie, bo oczywiście zakładam, że nie wszystko dotarło)" – pisze. "Jak to odbieram? Dzielę to na trzy poziomy: fala hejtu: nie akceptuję hejtu, ale uznałem, ze są ludzie, którzy tak robią i mają takie możliwości. Sam tekst: uważam, że był nierzetelny i jednostronny. Osoby, które wypowiadały się w mediach: pamiętam inaczej te historie. Proszę jednak pamiętać, że jako były pracodawca mam obowiązek chronić informację o pracownikach" – czytamy we wpisie księdza.

"Pozostałe osoby, które mówią o problemach, jakie miały ze mną (proszę mi wybaczyć to sformułowanie, ale nie wiem, czy umiem wybrać takie, z którymi wszyscy by się utożsamili). Przyjmuję to i przejmuję się tym. Jest mi przykro. Rozmawiałem z kilkoma osobami, które mówiły mi o tym, z czym miały problem w relacji ze mną. Wspólnie staraliśmy sobie to wyjaśnić. Na pewno w czasie kryzysu zarządczego, gdy było dużo problemów, a mało sprawczych managerów – moja komunikacja była jeszcze bardziej bezpośrednia i skrótowa. Rozumiałem to wtedy. Na pewno rodziło to dodatkowy stres. Wiosną tego roku, gdy było coraz więcej sprawczych ludzi w Wiośnie, systematycznie odsuwałem się od wielu wątków zarządczych, ograniczałem zaangażowanie. Było jasne, że ja tego potrzebuję i potrzebuje tego organizacja. Dla mnie od dawna było jasne, że tak duża organizacja nie może być uzależniona od jednej osoby. Kilka razy wcześniej próbowałem przekazać organizację w ręce kogoś innego" – tłumaczy ks. Stryczek.

"Staram się normalnie żyć"

Duchowny podkreśla, że wpis ten ma charakter prywatny, ponieważ nie jest już prezesem. "Przyznam się, że staram się normalnie żyć. Modlę się, odprawiam Mszę, spotykam się z przyjaciółmi. Pracuję. Mam przed sobą kolejne wyzwania" – wyznaje.

"Rozumiem, ze nie poruszyłem w tym wpisie wszystkich wątków, które mogą się kojarzyć z obecną sytuacją. Moją intencją było pokazanie, jak ja to przeżywam. Wychowałem wielu pięknych ludzi, zainicjowałem wiele powszechnie uznanych za piękne projektów. Wciąż to robię. Staram się zmierzać w kierunku normalnego życia" – kwituje.

Czytaj też:
"Nie mogę milczeć". Szczery list Anny Dymnej nt. "Szlachetnej Paczki"

Mobbing w "Szlachetnej paczce"?

W ubiegłym tygodniu na łamach serwisu Onetu ukazał się artykuł Janusza Schwertnera na temat przypadków mobbingu w fundacji "Wiosna", prowadzonej przez twórcę Szlachetnej Paczki, księdza Jacka Stryczka. Jak dowiadujemy się z materiału, codziennością w fundacji prowadzonej przez księdza są mobbing, ataki na pracowników, poniżanie ludzi. W Krakowie pracować ma terapeutka, która choć nigdy nie spotkała kapłana, to „zna go lepiej niż niejeden z jego przyjaciół”. Bo jej pacjentami są byli pracownicy fundacji "Wiosna".

Odnosząc się do tych zarzutów ks. Jacek Stryczek uznał je za absurdalne. W opublikowanym na Facebooku oświadczeniu napisał: "Uważam, że tekst jest jednostronny, emocjonalny, a przez to nieprawdziwy. Trudno jest z nim polemizować, ponieważ w tekście znajdują się wypowiedzi osób, które w żaden sposób nie zostały zweryfikowane. Zabrakło w nim także wielu naszych wyjaśnień".

Sprawie postanowiła się jednak przyjrzeć krakowska prokuratura, która według informacji przekazanej przez Radio ZET, prowadzi dochodzenie sprawdzające.

Źródło: Facebook
Czytaj także