"Wpadli na trop przekrętu, ale sprawę zamieciono pod dywan". wPolityce: Resort Trzaskowskiego umożliwiał reprywatyzację

"Wpadli na trop przekrętu, ale sprawę zamieciono pod dywan". wPolityce: Resort Trzaskowskiego umożliwiał reprywatyzację

Dodano: 
Rafał Trzaskowski
Rafał TrzaskowskiŹródło:PAP / Tomasz Gzell
W okresie, gdy stanowisko ministra administracji i cyfryzacji pełnił Rafał Trzaskowski jego resort umożliwił reprywatyzację 55 nieruchomości - twierdzi portal wPolityce.pl.

wPolityce.pl zauważa, że do oddania 55 nieruchomości doszło w czasie, kiedy o aferze reprywatyzacyjnej było już głośno, wiedziały o niej zarówno media, jak i urzędnicy. Jedną z decyzji wydanych przez resort kierowany przez Trzaskowskiego miała dotyczyć nieruchomości przy ul. Mokotowskiego 40. Z informacji, do których dotarł portal wPolityce.pl ma wynikać, że urzędnicy ministerstwa administracji i cyfryzacji "wpadli na trop przekrętu z nieruchomością przy Mokotowskiej 40, ale sprawę zamieciono pod dywan".

"Co ciekawe, urzędnicy MAiC najpierw odmówili dekomunalizacji i wskazali, że reprywatyzacja jest niedopuszczalna. Jednak urzędnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz kilka tygodni po decyzji ministerialnych urzędników i tak oddali kamienicę. Jak ustaliło wPolityce, nie zostały powiadomione żadne służby, ani prokuratura. Informacji o skandalicznej reprywatyzacji wartej ponad 20 milionów złotych nie przekazał też na biurko Prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski" – wskazuje portal.

Portal, który powołuje się na swojego informatora, twierdzi, że w czasie krótkiego urzędowania Trzaskowskiego Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zgodziło się na reprywatyzację 55 nieruchomości, z których dziesięć jest obecnie obiektem zainteresowania Komisji Weryfikacyjnej.

wPolityce.pl pisze, iż pełna dokumentacja dotycząca reprywatyzacji znajdowała się nie tylko w stołecznym ratuszu. Jak podkreśla portal, "by zakończyć proces reprywatyzacji, w większości przypadków, należało przed faktycznym oddaniem nieruchomości przeprowadzić postępowanie dekomunalizacyjne w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, a w latach 2010-2015 Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji".

"Oznacza to, że będąc ministrem administracji i cyfryzacji, Rafał Trzaskowski sprawował swoisty nadzór nad działaniami Hanny Gronkiewicz-Waltz, tak jak jego poprzednicy, czyli Grzegorz Schetyna, Jerzy Miller oraz Michał Boni" – twierdzi portal.

Zdaniem autora artykuły Roberta Biedronia, sprawa ta kompromituje Trzaskowskiego jako kandydata na Prezydenta Warszawy z wielu powodów. "Jeśli wiedział i przymykał oko na patologie reprywatyzacji, to można postawić go w jednym szeregu z Hanną Gronkiewicz-Waltz. Jeśli nie wiedział, nie interesował się dokumentami, które lawinowo krążyły między ministerstwem a ratuszem, odebrał sobie jakąkolwiek wiarygodność w pokazaniu, że szczerze interesuje się losem warszawiaków" – ocenia publicysta.

Czytaj też:
"To był cytat". Trzaskowski przypisuje słowa Schetyny o "szarańczy"... warszawiakom

Źródło: wpolityce.pl
Czytaj także