"Realne zagrożenie życia". Po wybuchu afery taśmowej ktoś czyhał na Falentę

"Realne zagrożenie życia". Po wybuchu afery taśmowej ktoś czyhał na Falentę

Dodano: 
Marek Falenta
Marek Falenta Źródło: PAP / Jacek Turczyk
Tuż po wybuchu afery taśmowej życie biznesmena Marka Falenty było poważnie zagrożone - informuje Onet, który powołuje się na ustalenia funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji, które znajdują się w aktach śledztwa.

Onet przywołuje zeznania, jakie przed sądem złożył naczelnik Wydziału do Zwalczania Aktów Terroru CBŚP. – Jeśli chodzi o Marka Falentę, to (..) otrzymaliśmy informację na temat realnego zagrożenia jego życia i zdrowia – zeznał.

Naczelnik wyjaśnił, że zgodnie z procedurą udał się w miejsce, gdzie mógł spotkać Falentę. – Zostawiłem numer służbowy do siebie w sekretariacie i po około godzinie zadzwonił Falenta” – relacjonował naczelnik z Wydziału ds. Terroru. Biznesmen, który początkowo nie mógł rozmawiać, oddzwonił po dwudziestu minutach i zaproponował spotkanie w jednym ze stołecznych parków. Funkcjonariusz odparł, że nie ma "parcia na szkło" i wolałby bardziej dyskretne miejsce. Ostatecznie do spotkania doszło w kancelarii, która reprezentuje Falentę. Po zapoznaniu się ze sprawą i skonsultowaniu jej ze swoimi prawnikami, biznesmen nie zgodził się na objęcie go ochroną.

Kto zagrażał zdrowiu i życiu Marka Falenty? Tego nie wiadomo. Jak informuje Onet, naczelnik CBŚP zeznał, że szczegóły zostały objęte tajemnicą służbową.

Serwis podaje, że ze wsparcia policji zdecydowali się skorzystać dwaj kelnerzy: Łukasz N. i Konrad Lasota. Ten pierwszy miał obawiać się m.in. odwetu ze strony Falenty, drugi – głównie zemsty ochroniarzy Jana Kulczyka.

Źródło: Onet.pl
Czytaj także