Na antenie radia TOK FM Biedroń, który teraz będzie słupskim radnym, mówił, że patrzenie na Polskę z perspektywy Warszawy wypacza jej obraz. W stolicy wybory wygrał Rafał Trzaskowski z prawie 30-proc. przewagą nad Patrykiem Jakim.
– Ze zdziwieniem obserwuję próbę podziału Polski na tę, która jest wielkomiejska i obroniła się przed atakiem barbarzyńców, i na tych głupich Polaków, którzy nie zrozumieli, że trzeba bronić Polski. To jest fałszywa diagnoza – stwierdził polityk.
Dodał, że "ten podział jest niesprawiedliwy i pogłębiający wojnę polsko-polską". Jego zdaniem wygrana kandydatów PiS w wielu małych miejscowościach wynika z tego, że ludzie chcieli pokazać swoje niezadowolenie z traktowania ich przez część elit.
– Mierzi mnie mówienie, że obroniliśmy Polskę w wielkich miastach. To jest bardzo niesprawiedliwe. Utrzymaliśmy status quo. Dwie wielkie partie zdominowały dyskusję. A PO ma szczęście, że jest PSL, bo bez niego nie jest stanie rządzić w sejmikach – ocenił Biedroń.
Czytaj też:
Rekordowe wyniki PiS w wyborach samorządowych. Co z narracją opozycji?