Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała w programie Tomasza Lisa, że specjalnie zostaje w Warszawie na 11 listopada, aby być w Centrum Bezpieczeństwa. – Wezmę to na własną odpowiedzialność. Nie będą mi potem urzędnika poniewierać – powiedziała o ewentualnym rozwiązaniu Marszu Niepodległości.
"To w moim przekonaniu działanie prowokacyjne"
– Jeżeli organizatorzy, służby, miasto nie ma z drugiej strony partnera, to wtedy trzeba działać, trzeba rozwiązać marsz, ale nie w sytuacji, w której ktoś wejdzie w jednej koszulce – komentował słowa Gronkiewicz-Waltz Paweł Szefernaker.
Jak tłumaczył polityk, każda osoba, która będzie promować na przykład na koszulce symbole odwołujące się do ustrojów totalitarnych, powinna ponieść tego konsekwencje. – Po prostu trzeba egzekwować prawo wobec tej osoby, która taką koszulkę, a nie inną założyła. Powiem nawet, jeżeli to będą kwestie związane z gloryfikacją ustrojów totalitarnych czy takie, które niedozwolone w polskim prawie, które są niedozwolone w naszej tradycji, naszym kręgosłupie, naszych podstawowych wartościach, to tego idiotę, który z taką koszulką wyjdzie, będzie trzeba wyegzekwować wobec niego prawo. Nie można rozwiązywać przez jednego idiotę marszu, tylko po to, żeby pokazać jego, a jednocześnie narazić na niebezpieczeństwo kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy ludzi – dodał Szefernaker.
Czytaj też:
Kierwiński: Warszawa ma złe doświadczenia z tzw. Marszem NiepodległościCzytaj też:
Obawy przed prowokacją. Premier nie pójdzie na Marsz Niepodległości