W gdańskim sądzie ruszył proces Jarosława Kaczyńskiego przeciwko Lechowi Wałęsie. Sąd wyszedł z propozycją, aby tę sprawę zakończyć ugodowo. Strony wyraziły zgodę na rozmowy, które trwały ponad dwie godziny. Do porozumienia jednak nie doszło.
Lider partii rządzącej oskarżył byłego prezydenta o naruszenie dóbr osobistych. Chodzi o wypowiedź w mediach społecznościowych, w której Lech Wałęsa zarzucił Jarosławowi Kaczyńskiemu odpowiedzialność za katastrofę smoleńską. Prezes PiS domaga się przeprosin i przeznaczenia 30 tys. zł na cele społeczne.
Wałęsa podkreślił, że nie może wycofać się ze swoich słów, gdyż po prostu taka jest jego opinia o Jarosławie Kaczyńskim. Były prezydent podkreślił, że prezes PiS "ma tyle ludzi na sumieniu", a do tragedii doprowadziły złe decyzje. Wałęsa ponadto podkreślił, że domaga się poddania Jarosława Kaczyńskiego badaniom psychiatrycznym. – Wnoszę, aby poddać Kaczyńskiego badaniom, aby lekarze stwierdzili, co to jest – podkreślił.
Pytany przez sąd na jakiej podstawie twierdzi, że to Lech Kaczyński podjął decyzję o lądowaniu samolotu, Wałęsa stwierdził, że załoga samolotu zawsze pyta się prezydenta, czy ma lądować, gdy sytuacja jest skomplikowana. Ponadto dodał, że Lech Kaczyński każdą swoją decyzję podejmował w konsultacji ze swoim bratem. – Znamy się [z powodem - red.] wiele lat. Znam sposób podejmowania decyzji w takich sprawach. Przez te wiele lat decyzji żadnych Lech Kaczyński nie podjął bez uzgodnienia z Jarosławem – ocenił były prezydent.