Urząd skarbowy kontra mechanik. Finał głośnej sprawy z ubiegłego roku

Urząd skarbowy kontra mechanik. Finał głośnej sprawy z ubiegłego roku

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjneŹródło:PAP / Tytus Żmijewski
Historia mechanika z Bartoszyc, którego oszukały dwie pracowniczki urzędu skarbowego, obiegła cały kraj. Ostatecznie jednak, mężczyzna chociaż złamał prawo nie został ukarany, a odpowiedzialna za prowokację naczelniczka Urzędu Skarbowego została odwołana ze stanowiska.

Niedawno pisaliśmy o decyzji sądu, który orzekł, że mechanik z Bartoszyc chociaż złamał prawo i jest winny zarzucanego mu czynu, nie zostanie ukarany. Po anonimowym zgłoszeniu na policję, problemy miała za to urzędniczka, które w celu przeprowadzenia prowokacji, kierowała swoim pojazdem, wiedząc o tym, że nie jest on należycie zaopatrzony.

Dzisiaj o kolejnych konsekwencjach wobec urzędu skarbowego poinformował Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz. "Naczelnik Urzędu Skarbowego w Bartoszycach odwołana ze stanowiska! Pierwszy wniosek złożony 21 listopada przez Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców (...) o ukaranie urzędnika przyniósł realne konsekwencje!” – czytamy na Twitterze rzecznika.

Chodzi o naczelniczkę Urzędu Skarbowego w Bartoszycach – Małgorzatę Sipko, której działania, zdaniem Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców uderzyły w Konstytucję Biznesu.

twitter

Prowokacja w Bartoszycach

Prowokacja dwóch urzędniczek z Urzędu Skarbowego w Bartoszycach miała miejsce w listopadzie 2017 roku. Kobiety specjalnie czekały aż właściciel warsztatu samochodowego – Władysław Suszko, zamknie dzienny raport kasowy (czyli przyjmowanie wpłat w danym dniu) i kiedy to się stało, podjechały pod warsztat prosząc o pomoc. Urzędniczki udawały, że zepsuły im się lampy w samochodzie i uprosiły właściciela warsztatu, aby im pomógł. Mężczyzna w końcu zgodził się poratować kobiety i podłączył odłączone przewody w jednej z lamp (kobiety specjalnie je odłączyły) i wymienił żarówkę. Ponieważ jednak nie mógł sprzedać kobietom żarówki, oddał im jedną z własnego samochodu, proszą jedynie o symboliczną opłatę w wysokości 10 złotych.

Kiedy właściciel warsztatu wszystko naprawił i wziął od kobiet 10 złotych, te poinformowały go, że dostanie mandat ponieważ nie wprowadzi do rejestru VAT 2,3 zł należnego podatku. Sprawa trafia do sądu, który orzekł, że mężczyzna złamał prawo i jest winny zarzucanego mu czynu. Jednocześnie sąd zdecydował, że właściciel warsztatu nie zostanie ukarany. Chociaż początkowo, urząd skarbowy złożył apelację w tej sprawie, ostatecznie apelacja została wycofana i wyrok się uprawomocnił.

Czytaj też:
Wielka akcja CBŚP. Przejęto 80 ton materiałów wybuchowych

Źródło: auto-swiat.pl/Gazeta Wyborcza
Czytaj także