Stankiewicz: Morawiecki chciał debaty o wotum zaufania na własnych zasadach
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Stankiewicz: Morawiecki chciał debaty o wotum zaufania na własnych zasadach

Dodano: 80
Andrzej Stankiewicz
Andrzej Stankiewicz Źródło: PAP / Marcin Obara
Nie ulega wątpliwości, że Mateusz Morawiecki jest szykowany na następcę Jarosława Kaczyńskiego. Problem w tym, że rozwiązanie to napotyka w partii na bardzo duży opór ze strony Zbigniewa Ziobry i jego otoczenia. Jarosław Kaczyński słabnie i nie jest w stanie nad tym konfliktem zapanować – mówi portalowi DoRzeczy.pl Andrzej Stankiewicz, publicysta Onet.pl.

Czytaj też:
Sejm udzielił wotum zaufania rządowi
Czytaj też:
Halicki o wystąpieniu premiera: Celowe zagłuszanie rzeczywistości propagandą
Czym było powodowane wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego o wotum zaufania dla własnego rządu?

Andrzej Stankiewicz: Ewidentnie służyło to uprzedzeniu wniosku opozycji o wotum nieufności. Miała być to taka ucieczka do przodu. Premier Morawiecki chciał, aby to głosowanie odbyło się na jego zasadach.

Czy ma to wpłynąć na wzmocnienie pozycji samego premiera? Pan pisał niedawno, że Mateusz Morawiecki został już namaszczony przez Jarosława Kaczyńskiego na przyszłego lidera prawicy?

To akurat nie ulega dla mnie wątpliwości. Jednak fakt, że Morawiecki, czy też tandem Morawiecki-Brudziński mają zastąpić prezesa PiS i w przyszłości przejąć władzę w obozie Zjednoczonej Prawicy napotyka w formacji rządzącej na ostry opór. Ziobro kreuje wydarzenia ewidentnie przeciwko Morawieckiemu. Przykładem jest zatrzymanie byłych szefów Komisji Nadzoru Finansowego. Premier o planowanym zatrzymaniu nie wiedział. Tymczasem ludzi tych znał z czasu, gdy był prezesem banku. Teraz to wystąpienie mające być ucieczką do przodu. I co się dzieje? Rano prokurator krajowy Bogdan Święczkowski, a więc człowiek Zbigniewa Ziobro wyskakuje z konferencją, podczas której odgrzewa sprawę SKOK Wołomin i zarzutów wobec byłego kierownictwa KNF. A więc toczy się tutaj równoległa gra. Ziobro bardzo harcuje, ma mocne wsparcie polityków związanych ze SKOK. A Kaczyński coraz wyraźniej słabnie, nie jest w stanie opanować konfliktu pomiędzy Morawieckim a Ziobrą. Przy okazji pojawił się jednak jeszcze jeden, bardzo interesujący wątek.

Jaki?

Podczas zamkniętego spotkania w Jachrance posłowie PiS niby rozmawiali o aborcji – tak napisał PAP. Było to jednak przeciekiem kontrolowanym. Przede wszystkim przedstawiono tam jednak dokładne badania poparcia dla PiS-u, przyczyn słabszego wyniku wyborczego itd. Wyszło, że wszystko to, na czym buduje pozycję Morawiecki a więc takie sprawy jak 500 Plus, mafie vatowskie, wyprawki szkolne, przestały na ludzi działać. Ale też wyszło, że ludziom coraz mniej odpowiada atmosfera konfliktu politycznego. Tu była ostra krytyka władz partii wobec Zbigniewa Ziobry. Wynika z tego, że na obu odcinkach – i Morawieckiego i Ziobry – jest pewien kryzys. A więc mamy konflikt wewnętrzny, wzmocniony wątpliwościami, w którą stroną narracja formacji rządzącej ma iść. Bo nawet pomysły na poprawę sytuacji diametralnie inne ma Morawiecki, a inne Ziobro.

Czym się one różnią?

Morawiecki ewidentnie chce zbliżenia z Unią, załagodzenia sytuacji. Prowadzić mniej konfliktową politykę w kraju. Ziobro bez wątpienia prze do ostrego konfliktu.

Czy w tym kontekście nie staje się realne przeprowadzenie wcześniejszych wyborów?

To byłoby bardzo trudne do przeprowadzenia. PiS oczywiście wolałoby odwrócić kalendarz wyborczy tak, by wybory parlamentarne przeprowadzić przed europejskimi. Dlatego, że wybory europejskie opozycja będzie chciała przekształcić w referendum za bądź przeciw Unii, co dla PiS będzie bardzo niekorzystne. Jednak pytanie, pod jakim hasłem PiS miałoby robić te wybory. Partia ta ma sama problem z określeniem własnej strategii na przyszłość. Wcześniejsze wybory byłyby dla niej ogromnym ryzykiem.

No tak, ale opozycja po tym, co stało się na linii PO – Nowoczesna sama jest podzielona. Wcześniejsze wybory dają jej jednak mniej czasu na konsolidację?

Na pewno dla PiS celem byłaby demobilizacja wyborców antypisu. Ale sądzę, że większą demobilizację tych wyborców PiS osiągnęłoby prowadząc przez rok spokojną politykę, bez awantur. A więc paradoksalnie im później te wybory, tym dla partii lepiej. Choć oczywiście tu znów pojawia się grupa harcowników, którzy wszelkie próby łagodzenia retoryki będą torpedować.


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także