Między faszyzmem a nadzieją
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Między faszyzmem a nadzieją

Dodano:   /  Zmieniono: 
 

Andrzejowi Wajdzie filmy wychodziły w życiu różne – od genialnych do kompletnych gniotów. Gdy natomiast wypowiada się nie za pomocą sztuki, ale wprost, w wywiadach, jest dużo bardziej przewidywalny: jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się wyartykułować niczego godnego uwagi. Wywiad z Wajdą to gwarancja, że otrzymamy porcję obiegowych, do bólu przewidywalnych mądrości, które aktualnie „się nosi” w środowiskach uważających się za „elitę tego kraju”.

Niekiedy jednak zdarzy się w wywiadach Wajdy odrobina perwersji. Opowiadać Niemcom – jak zrobił to ostatnio w gazecie „Die Welt” – że w Polsce „odradza się faszyzm”, to nawet jak na niego niezły odlot. Kiedyż to w Polsce był faszyzm? Wyłącznie wtedy, gdy rządzili tu przemocą dziadkowie dzisiejszych obrońców wartości europejskich w czarnych i oliwkowych mundurach. Rządzili, dodajmy, wyłącznie własnymi rękami, bo w przeciwieństwie do Francji, Holandii, Belgii i innych krajów okupowanych na Zachodzie nie mogli znaleźć tu żadnych kolaborantów. Nie było polskiego lokalnego rządu, który by – tak jak tam – zdejmował z okupanta kłopot wyłapywania i ekspediowania do Auschwitz miejscowych Żydów, nie było lokalnego legionu SS ani lokalnego Quislinga. Dzisiaj najwyraźniej Wajda się tego przed euroübermenschami wstydzi i poprawia to historyczne zaniechanie.

Przy okazji wyjaśnia reżyser, że on sam „nie o taką Polskę” walczył. Zaiste – bo nie przypominam sobie Wajdy walczącego z jakąkolwiek inną władzą niż PiS-owska. Przeciwnie, karierę zawdzięczał niezwykłej giętkości i wyczuciu koniunktur, a jego żałosne zachowanie w stanie wojennym dla mojego pokolenia uczyniło go wręcz – za sprawą sławnej ballady Jacka Kaczmarskiego – symbolem uległości wobec komunistów i kolaboracji.

W tym kontekście pociechą napawa, gdy Wajda zastrzega, że jednak „najgorsze obawy nie muszą się sprawdzić”. Czyli zawsze jest szansa, że jednak nowa władza nie okaże się tak do końca faszystowska i zamiast wyrzucać stare autorytety na śmietnik, zechce je kupić. Wtedy Wajda – znając go – za odpowiednią porcję zaszczytów i profitów mógłby równie dobrze zrobić hagiograficzny film o Lechu Kaczyńskim.

Cały wywiad opublikowany jest w 19/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także