Wielowieyska napisała niedawno artykuł "PiS chce uprawiać politykę miłości. To może Kaczyńskiemu znowu się udać", w którym m.in. opisywała strategię PiS przed nadchodzącymi wyborami.
Zdaniem Niesiołowskiego dziennikarka "pomyliła gazety" i swój tekst powinna opublikować w jednej z "gazet reżimowych" zamiast w "Gazecie Wyborczej".
"Teza, że genialny Kaczyński po raz kolejny przy pomocy tych samych oszukańczych zabiegów, schowania największych czubów, odwołania się do Europy i pokazywania „łagodnego oblicza” oszuka wyborców i wygra wybory, świadczy o przekonaniu autorki, że mamy naród idiotów i to dementywnych" – przekonuje polityk.
Zdaniem Niesiołowskiego to przez takie "brednie" PiS wygrał wybory w 2015 roku. Jego zdaniem to dzięki pisaniu analiz, w których twierdzi się, że PiS może ponownie wygrać, albo wskazywanie, że opozycji nie wystarczy, że będzie "antypisem", Kaczyński cały czas rządzi.
Odpowiedź dziennikarki
Sama Wielowieyska stwierdziła w odpowiedzi, że Niesiołowski zapomniał, na czym polega praca dziennikarza. Podkreśliła, że media nie powinny być na usługach jakiejkolwiek partii.
"Stefan Niesiołowski o pisze o mnie "kryptopisówa". Martwi, gdy politycy opozycji przestają rozumieć, na czym polega praca dziennikarzy. I uważają, że media mają służyć politykom konkretnej opcji, a analiza polityczna musi być manifestem politycznym" – napisała na Twitterze.
twitterCzytaj też:
"Ale Platforma kradła więcej"Czytaj też:
"Klasyczne oszustwo wyborcze". Wielowieyska mocno o Platformie Obywatelskiej