"Wyłącz baranie migacz". Ratownicy pędzili z pomocą. Po powrocie do ambulansu czekała ich przykra niespodzianka

"Wyłącz baranie migacz". Ratownicy pędzili z pomocą. Po powrocie do ambulansu czekała ich przykra niespodzianka

Dodano: 
Karetka pogotowia ratunkowego. Fot. zdjęcie ilustracyjne
Karetka pogotowia ratunkowego. Fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
Poznańscy ratownicy kilka dni temu ruszyli z pomocą do pacjenta. Niestety sąsiedzi potrzebującego byli bardzo niezadowoleni z faktu, że ambulans zostawiono pod blokiem z włączonymi sygnałami świetlnymi. Po powrocie do samochodu ratowników czekała przykra niespodzianka.

Sprawę opisało Pogotowie Ratunkowe w Poznaniu na swoim oficjalnym profilu na Facebooku. Zespół ratowników został wysłany do pacjenta, który znajdował się w stanie zagrażającym jego życiu. Po powrocie znaleźli kartki powtykane do klamek ambulansu.

"Wyłącz baranie migacz" – głosił napis na jednej z nich. "Dlaczego zostawiasz włączony migacz?! który świeci w ciemności i daje po oczach?! Zwariowałeś?!" – czytamy z kolei na drugiej wiadomości.

facebook

Na te pytanie odpowiedzieli sami ratownicy. "Informujemy, że światła te służą do oznakowania pojazdu w terenie zabudowanym, gdzie postój pojazdu jest zabroniony oraz do ostrzegania innych uczestników ruchu o niebezpieczeństwie... W związku z powyższym ratownik medyczny pseudonim "BARAN" nie wyłączy świateł w przyszłości i będzie nadal z nich korzystał w takich sytuacjach" – czytamy na facebookowym profilu Pogotowia.

Czytaj też:
23-latek poszedł samotnie w góry. Szuka go TOPR
Czytaj też:
33-latek nie wrócił z pasterki na Turbaczu. Ratownicy znaleźli go po kilkunastu godzinach

Źródło: Facebook / Pogotowie Ratunkowe w Poznaniu
Czytaj także