Adam Glapiński wystąpił w środę na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Dziennikarze pytali m.in. o ustawę o jawności zarobków w Narodowym Banku Polskim. Wtedy prezes NBP pierwszy raz nawiązał do osoby Jarosława Gowina.
– Jakieś wypowiedzi nieszczęsne jakiegoś ministra, wicepremiera, który próbuje komentować sprawy bankowe, to jest jakiś wypadek przy pracy – stwierdził Glapiński. Jego krytyka poszła jednak dalej.
– Zastanawialiśmy się, czy nie zachęcić 3300 pracowników NBP, żeby zasypali instytucje podległe Gowinowi wnioskami o ujawnienie zarobków. Nie zrobię tego, bo w przeciwieństwie do innych jestem odpowiedzialny, dbam o dobro państwa – oświadczył Glapiński.
Gowin zdecydował się "odbić piłeczkę" na Twitterze. "Na mocy art. 140 ustęp 5 Konstytucji dla Nauki pensje rektora, księgowego i organów uczelni są jawne. Dobra zmiana dokonała się na uczelniach. Najwyższa pora, by dotarła szerzej" – napisał wicepremier.
To nie pierwsze starcie na linii Glapiński – Gowin. Minister nauki od samego początku krytykuje sprawę wysokich zarobków dyrektor departamentu komunikacji i promocji NBP Martyny Wojciechowskiej. W jednym z wywiadów wicepremier powiedział, że kiedy usłyszał o tej sprawie, to "szlag go trafił".
Czytaj też:
"Dlatego szlag mnie trafił". Mocne słowa wicepremiera