Zgwałcili jej córkę i nagrali film. "Żadnemu rodzicowi nie życzę, żeby zobaczył coś tak drastycznego"

Zgwałcili jej córkę i nagrali film. "Żadnemu rodzicowi nie życzę, żeby zobaczył coś tak drastycznego"

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneŹródło:Pixabay
Dwóch kolegów zgwałciło Edytę podczas jej 18 urodzin. Dziewczynie podano tabletkę gwałtu, więc nic nie pamiętała. O całym zajściu dowiedziała się z filmu, jaki nagrali jej oprawcy.

Znajomy Edyty zorganizował dla niej małą imprezę z okazji jej 18 urodzin. Na zabawie oprócz nich miał być jeszcze jeden chłopak oraz dwie koleżanki dziewczyny. Ostatecznie okazało się, że jej przyjaciółki się nie pojawiły. Gdy Edyta w trakcie spotkania wyszła na balkon, wrzucono jej do napoju tabletkę gwałtu. Odurzona dziewczyna nie pamiętała, że ją wykorzystano, a o całym zajściu dowiedziała się przez film nagrany przez jej oprawców, jaki znalazła na własnym telefonie.

Do dramatycznych zdarzeń doszło w zeszłym roku. Teraz matka ofiary w rozmowie z portalem Onet opowiada o dramacie.

"Zrobiło mi się słabo. Żadnemu rodzicowi nie życzę, żeby zobaczył coś równie drastycznego. Ten widok będzie mnie prześladował do końca życia. Koledzy ćwiczyli na mojej nieprzytomnej córce swoje fantazje erotyczne, jakby grali w plugawym filmie pornograficznym "– mówi kobieta.

Wypuszczeni z aresztu

W grudniu po wpłaceniu poręczenia majątkowego obaj oprawcy zostali wypuszczeni z aresztu. Matka Edyty twierdzi, że gwałciciele chodzą po okolicy z wysoko podniesionymi czołami i bije od nich ich pewność siebie. "Bo jak inaczej tłumaczyć ich zachowanie? To, że zdjęcia zrobili telefonem Edytki?" – pyta zrozpaczona matka.

Z artykułu Edyty Brzozowskiej, reporterki Onetu, wynika, że plecami do dziewczyny odwrócili się zarówno mieszkańcy jej wsi jak i sołtys, która w telewizji zapewniała, że Grzegorz G. to "dobry chłopak". Mszę w intencji chłopaka miał również odprawić ksiądz z pobliskiej wsi.

W styczniu odbyła się rozprawa w tej sprawie. Przed budynkiem sądu zebrały się środowiska feministyczne, które chciały okazać wyrazy wsparcia dla zgwałconej dziewczyny.

"Nie rozumiem, jak sąd mógł wpaść na pomysł, żeby tych sprawców warunkowo wypuścić z aresztu. Ludzie, którzy podejmują takie decyzje, nie mają w sobie krzty empatii" – mówiła Joanna Piotrowska z Fundacji "Feminoteka".

Czytaj też:
Dwa lata trzymali ją w piwnicy i gwałcili

Czytaj też:
Były marszałek PSL skazany za gwałt i korupcję

Źródło: Onet.pl
Czytaj także