Maria Dłużewska o śp. Janie Olszewskim: Był dla nas opoką
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Maria Dłużewska o śp. Janie Olszewskim: Był dla nas opoką

Dodano: 
Maria Dłużewska
Maria Dłużewska Źródło:PAP / Leszek Szymański
Gdy tylko dotarła do mnie wiadomość o śmierci Pana Premiera Jana Olszewskiego od razu pomyślałam, że teraz jak najszybciej musi w Warszawie stanąć Jego pomnik. Całym życiem na to zasłużył – mówi portalowi DoRzeczy.pl reżyser Maria Dłużewska.

W tym tygodniu wszystkimi wstrząsnęła wiadomość o śmierci premiera Jana Olszewskiego.

Maria Dłużewska: Można mówić tu o zaskoczeniu, bo po prostu nie chcieliśmy wierzyć w to, że Pana Premiera kiedyś zabraknie. Ludzie, którzy go znali, obserwowali, co robił dla Polski, byli przekonani, że będzie się można na nim wesprzeć. Że wspomoże. I rzeczywiście, nawet w błahych sprawach nigdy tej pomocy nie odmawiał. Był opoką.

Kiedy osobiście poznała Pani premiera Jana Olszewskiego?

Osobiście Pana Jana poznałam w redakcji Tygodnika Solidarność, gdzie pracowałam razem z Martą, żoną Premiera Olszewskiego. Z Martą się bardzo polubiłyśmy, zresztą nie dało się jej nie lubić. Była zawsze serdeczna, koleżeńska. Miała niezwykle ciepły stosunek do człowieka. Identyczny miał Pan Jan. Poznałam Go, gdy przychodził do redakcji na nasze spotkania. Wydawało się, że On, już wtedy legendarny obrońca w procesach politycznych, będzie zamykał się w swoim gronie, rozmawiał tylko o ważnych sprawach. Nic z tych rzeczy – był bardzo towarzyski, zawsze ciekawy ludzi. Zresztą to było najważniejsze w jego pracy obrońcy, szczególnie obrońcy politycznego. Robię filmy dokumentalne dotyczące najnowszej historii Polski. Zorientowałam się, że nie ma ani jednego filmu, w którym ktoś nie mówiłby o Panu Janie!

Jak oceniany jest w nich były premier?

Nigdy nie słyszałam, aby ktoś powiedział coś złego. Dawał ludziom wielkie wsparcie. Janek Kelus powiedział, że był pewien gatunek obrońców, którzy potrafili wygłaszać na procesach płomienne mowy. I człowiek oskarżony mógł czuć się dowartościowany, ale dostawał pół roku więcej. Jan Olszewski wprost przeciwnie: Siedział spokojnie, z kamienną twarzą. Po czym jak w klasycznym filmie prawniczym, w tych zawiłościach procesowych bezbłędnie wychwytywał i wykorzystywał to, co faktycznie mogło pomóc oskarżonemu. Tak odważnych prawników, na przełomie lat 60. i 70. było niewielu. Jan Olszewski był wyjątkowy.

Wspomina Pani, że Jan Olszewski wspominany jest w wielu Pani filmach?

Jest tak choćby w przypadku filmu o błogosławionym księdzu Jerzym Popiełuszce. Dotarłam do esbeckich taśm. Gdzie podczas sekcji zwłok księdza Jerzego stoi Pan Jan. Spokojnie, z założonymi rękami, kamienną twarzą, patrzy na zbiorowisko tych sprzedajnych prokuratorów i innych funkcyjnych, którzy tam pracowali. On tam jest nie tylko jako prawnik, ale po to, żeby być przy ks. Jerzym. To był jeden „swój” człowiek, na tej najgorszej sali, która może się nam przytrafić. Pan Jan trwał przy Nim.

Wszyscy wspominają przemówienie Jana Olszewskiego, tuż przed odwołaniem ze stanowiska szefa rządu. Premier mówi, że życzy wszystkim, by mogli spokojnie spojrzeć ludziom prosto w oczy. Ale też mówi, że czas, gdy musiał poruszać się wyłącznie samochodem i z towarzyszącą mu eskortą był dla niego niezwykle dolegliwy…

Mówił, że dolegliwy był czas, gdy musiał ulicami swojego miasta poruszać się wyłącznie autem bądź z oddzielającą Go od ludzi eskortą. Bo taki był właśnie Pan Jan – był wybitnym człowiekiem, ale bez zadęcia, otwartym na ludzi. Gdy tylko dotarła do mnie wiadomość o śmierci Pana Premiera od razu pomyślałam, że teraz jak najszybciej musi w Warszawie, Jego mieście, stanąć Jego pomnik. Bez wątpienia ten pomnik będzie dla Polaków bardzo ważny, jest nam po prostu potrzebny. Całym życiem na to zasłużył.

Czytaj też:
Prezydent Duda: Zarządzenie Żałoby Narodowej uważam za konieczne

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także