Rynek firm odszkodowawczych trzeba uregulować

Rynek firm odszkodowawczych trzeba uregulować

Dodano: 4
Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń
Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń Źródło: Materiały prasowe
Państwo pozostawiło kwestię wysokości zadośćuczynień bez żadnych regulacji. Nie wiadomo, do czego się odnosić, skoro nie ma żadnych tabeli z sugerowanymi kwotami zadośćuczynień – mówi Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Do sejmu trafił właśnie projekt ustawy o świadczeniu usług w zakresie dochodzenia roszczeń odszkodowawczych. Jego autorzy są zdania, że rynek kancelarii odszkodowawczych wymaga uregulowania. Z jakiego powodu?

Podstawowym celem tej regulacji jest ochrona poszkodowanego, który korzysta z usług firm odszkodowawczych. W mediach można znaleźć cała masę przykładów patologii, jakich te firmy dopuszczają się wobec swoich klientów. Na przykład przy podpisywaniu umowy zastrzegają, że uzyskane odszkodowanie trafi na ich konto, zamiast na konto poszkodowanego. To powoduje, że firmy te znikają czasem z pieniędzmi klienta, albo bardzo opóźniają wypłatę odszkodowania. W projekcie wspomnianej ustawy jest zapis, by pieniądze trafiały bezpośrednio od ubezpieczyciela do poszkodowanego, a on płaciłby firmie odszkodowawczej należne wynagrodzenie. Druga sprawa, która wymaga regulacji, to wysokość prowizji dla firmy odszkodowawczej. Jeszcze niedawno było to nawet 50 proc. Dziś to około 35 proc., co dalej, w stosunku do wynagrodzeń radców prawnych czy adwokatów, jest dużą kwotą. Projektowana ustawa ogranicza ją do 20 proc. od uzyskanego odszkodowania. Takie success fee przyjęto np. przy pozwach zbiorowych. Co ważne – od części odszkodowania, która dotyczy rehabilitacji i leczenia poszkodowanego – nie będzie można ustalić wynagrodzenia procentowo, tylko kwotowo. To spowoduje, że poszkodowany będzie w stanie w pełni się wyleczyć czy rehabilitować. Jest jeszcze kwestia OC zawodowego. Adwokaci i radcy prawni muszą mieć takie ubezpieczenie. To samo powinno dotyczyć firm odszkodowawczych. Dzięki temu w przypadku złego wykonania umowy poszkodowany będzie miał środki, aby dalej prowadzić swoją sprawę.

Projekt wprowadza też ograniczenia wobec akwizycji i reklam firm odszkodowawczych zaraz po zdarzeniu, w szpitalach, nawet na cmentarzach.

Kolejną patologią są sposoby, w jakie te firmy pozyskują klientów. Nierzadko są one mało etyczne, a czasami nawet bulwersujące. To nachodzenie poszkodowanych w szpitalu po operacji czy po wypadku, nawet nachodzenie rodzin w domach pogrzebowych i w trakcie pogrzebu. Dlatego ustawodawca określił, że są to miejsca, gdzie nie może być ani akwizycji, ani reklamy. To dość istotne, bo były tak bulwersujące przypadki, jak np. przypadek pani psycholog, która po wypadku pociągu w Szczekocinach, zamiast podzielać pomocy psychologicznej poszkodowanym, rozdawała wizytówki firm odszkodowawczych.

Na ostatnim etapie prac nad tym projekcie dopisano do niego artykuł dziewiąty, zakładający, że nie można przenieść wierzytelności z tytułu czynów niedozwolonych na doradcę lub osobę trzecią. Dlaczego?

Aby nie można było obchodzić przepisów tej ustawy. Dla większości poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych nic to nie zmieni, ponieważ w 97 proc. przypadków likwidacja majątkowych szkód komunikacyjnych odbywa się na podstawie upoważnienia do odebrania odszkodowania, a nie na zasadzie cesji wierzytelności. W przypadku cesji, poszkodowany pozbywa się prawa do odszkodowania, przenosi je na kogoś innego. W przypadku upoważnienia do odebrania odszkodowania, wygląda to tak, że warsztat naprawia samochód i negocjuje wartość naprawy z ubezpieczycielem. Cesje to 3 proc. spraw i bardzo często stosują ją warsztaty, które dodatkowo zajmują się działalnością doradcy odszkodowawczego. Zakazu cesji zlikwiduje ten niekorzystny dla kierowców proceder, ponieważ każde koszty generowane w systemie wypłaty odszkodowań przekładają się na potencjalnie podwyżki OC komunikacyjnego dla ogółu kierowców.

Projekt tej ustawy budzi jednak wątpliwości Rzecznika Finansowego, którego przedstawiciel stwierdził niedawno, że rynek odszkodowawczy wykreowały swoimi praktykami same firmy ubezpieczeniowe. Bo gdyby wypłaty były rzetelne i nie dałoby się uzyskać więcej w sądach, to ten rynek nigdy by w takim kształcie i rozmiarze nie powstał.

Państwo pozostawiło kwestię wysokości zadośćuczynień bez żadnych regulacji. Do czego należy się odnosić, skoro nie ma żadnych tabeli z sugerowanymi kwotami zadośćuczynień? W ten sposób łatwo jest podważyć każdą kwotę i każda wypłata może być dla kogoś za niska. W wielu innych krajach zauważono, że musi być jakaś regulacja, by określić wysokość zadośćuczynienia. W związku z czym powstały tabele lub algorytmy, które określają sugerowaną wysokość zadośćuczynienia dla poszkodowanego. Dzięki temu poszkodowani lub ich rodzina od samego początku wiedzą, ile w takim wypadku powinno się należeć. Oczywiście nie może to zamykać drogi sądowej, ale ponieważ tabele są również punktem odniesienia dla sądów, można z góry przewidzieć czy wejście na drogę sądową ma sens. Dzisiaj w Polsce zaczynamy mieć jakieś orzecznictwo, ale to nadal nie jest regulacja, do której można się odnosić. Dobra wiadomość jest taka, że Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje ustawą, która ma docelowo rozwiązać ten problem. KNF zebrała już dużo wyroków, które trafiły do resortu sprawiedliwości i miejmy nadzieję, że ta ustawa też niedługo się pojawi.

Rozmawiała Marta Szuma

Czytaj także