Przypomnijmy, że 2 lutego wieczorem doszło do ataku na Magdalenę Ogórek przed budynkiem TVP Info. Kiedy dziennikarka wychodziła z telewizji, posypały się pod jej adresem obraźliwe hasła. Niektórzy protestujący pluli na nią, inni kładli się przed jej autem, gdy próbowała odjechać. Pomogła dopiero interwencja policji. 4 lutego w materiale "Wiadomości" pokazano twarze, imiona i nazwiska 10 uczestników. Bohaterowie materiału TVP zapowiadają zbiorowy pozew przeciw stacji.
Czytaj też:
Atak na Magdalenę Ogórek. Wśród prowokatorów znana twarz
Serwis "Press" poinformował, że po materiale "Wiadomości" dwie osoby spośród 10 manifestantów straciły już pracę, a kolejne dwie starają się utrzymać zatrudnienie. Z kolei w związku z hejtem i groźbami jedna osoba była eskortowana przez policję.
Do tych informacji odniósł się na Twitterze publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz. "Myśleli, że cały naród za nimi, że za ubliżanie i plucie na pisówkę zostaną celebrytami i bohaterami, a tu się okazuje, że spotkali się z powszechną dezaprobatą. Ojojojojoj. BTW - przypomnę, że ujawnieni przez TVP wcześniej intensywnie lansowali się sami" – napisał.
"Nie ukrywali, że chodzi im o to, żeby zastraszyć i zawstydzić pracowników i gości TVP, żeby nie mogli się oni swobodnie poruszać, wykonywać swej pracy, żeby stale czuli presję. Teraz jak poczuli presję to labidzą i płaczą?! A pies im mordy lizał" – dodał w kolejnym wpisie Ziemkiewicz.