Zaskakujący pomysł ekologów. Warzecha: Ekooszołomstwo

Zaskakujący pomysł ekologów. Warzecha: Ekooszołomstwo

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay
Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze przekonuje, aby dokonać rewolucji językowej i zrezygnować z takich terminów jak "wataha", gdyż jest to "język łowiecki". Na te doniesienia krytycznie zareagował publicysta "Do Rzeczy" Łukasz Warzecha.

Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze przekonuje, aby zrezygnować nie tylko z "watahy", ale również z takich terminów jak "basior", "wadera" czy "lampy", które należą do "języka łowieckiego". W zamian aktywiści proponują by się posługiwać takimi hasłami jak "samiec", "samica" czy... "rodzina", gdyż jest to "język nauki".

facebook

"Ekooszołomstwo"

Do tych doniesień odniósł się Łukasz Warzecha, który stwierdził, że językowa rewolucja Fundacji to jedynie nowa wersja poprawności politycznej.

twitter

"Pod postem wywiązała się dyskusja. Najbardziej ujęła mnie propozycja, żeby pójść dalej i żeby było "pani wilk" i "pan wilk", ale ktoś słusznie się oburzył, że to sugerowanie płci, a przecież może wilk jest akurat transpłciowy" – napisał publicysta na Twitterze.

twitterCzytaj też:
Strażacy uratowali psa z pożaru. Musieli reanimować zwierzę. Zdarzenie nagrała kamera
Czytaj też:
W żywych szczeniakach przemycał heroinę. Okazało się, że jest weterynarzem

Źródło: Twitter / @lkwarzecha, Facebook - Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze
Czytaj także