Na szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu Polskę reprezentować miał premier Mateusz Morawiecki. Decyzja ta uległa jednak zmianie po szczycie bliskowschodnim, który w ubiegłym tygodniu miał miejsce w Warszawie. Chodzi o słowa premiera Izraela Benjamina Netanjahu na temat Polaków, które cytowały izraelskie media. Choć strona rządowa zapewniała, że wszystko zostało wyjaśnione, zdecydowano że Polskę podczas szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie reprezentować będzie nie premier, lecz szef MSZ Jacek Czaputowicz.
Sytuacja uległa zmianie po wypowiedzi p.o. szefa MSZ Izraela, który mówił o kolaboracji Polaków z Niemcami oraz o tym, że "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki". W związku z tą wypowiedzią, polskie władze zdecydowały, że Polska nie weźmie udziału w szczycie V4, a ostatecznie spotkanie zostało odwołane.
Zdaniem Pawła Kukiza premier podjął słuszną decyzję. – Bardzo dobra reakcja premiera, że tego szczytu w Jerozolimie nie będzie. Jest to jakiś drogowskaz dla Polski – mówił na antenie radiowej Trójki.
Polityk też podziękował innym państwom Grupy Wyszehradzkiej za to, że okazały solidarność z Polską.
– Podziękowania dla Grupy Wyszehradzkiej za solidarność, że należy V4 powiększać i wiązać z silnymi podmiotami, które wykazują wzajemną solidarność – mówił polityk.
Kukiz ponadto krytycznie ocenił działalność szefa polskiej dyplomacji. Jego zdaniem minister Czaputowicz powinien oddać się do dyspozycji premiera za organizację szczytu bliskowschodniego. – Dyplomacja nie była dobrze poprowadzona. Przed tego typu zdarzeniami powinno się strony uczestniczące poinformować, jakie tematy nie powinny być poruszane. To nie był szczyt dot. relacji polsko-izraelskich i prawdy historycznej, tylko szczyt poświęcony pokojowi. Okazało się, że stał się szczytem wojennym – ocenił lider Kukiz'15.
Czytaj też:
Izraelska prasa krytycznie o działaniach rządu Benjamina NetanjahuCzytaj też:
"Jesteśmy Im winni dbanie o prawdę historyczną!". Poruszający wpis Karczewskiego