„Ryba” i „Lala” to ochroniarze Mariusza Świtalskiego oskarżeni o porwanie, uwięzienie i udział w zabójstwie Jarosława Ziętary. Sąd Okręgowy w Poznaniu kontynuował w piątek proces w tej sprawie. Zeznania złożył gangster Maciej B., ps. „Baryła”, który obecnie odsiaduje wyrok dożywotniego więzienia.
„Baryła” zeznał, że na początku lat 90-tych śledził Ziętarę. Opowiedział, że razem z innymi ochroniarzami napadli kiedyś na dziennikarza, by go zastraszyć. – Został przyduszony do kanapy. Mówiliśmy, żeby się odczepił i przestał bruździć. Zniszczyliśmy mu aparat fotograficzny. Przeszukaliśmy jego mieszkanie – mówił w sądzie gangster. Według jego zeznań, dziennikarz ukrywał w lodówce klisze fotograficzne. – Znaleźliśmy też aparat na mikrofilmy i dwa pudełka z mikrofilmami. Na kliszach były jakieś obiekty przemysłowe. Ziętara powiedział, że jak je zabierzemy, będziemy mieli problemy, bo mikrofilmy są własnością Urzędu Ochrony Państwa, który interesuje się Świtalskim – wspomniał „Baryła”.
Ziętara, mimo bycia zastraszanym, kontynuował swoje śledztwo. „Baryła” potwierdził, że z tego powodu Aleksander Gawronik zlecił zabójstwo Ziętary w czerwcu 1992 roku. Zeznał też, że w magazynie Elektromisu, firmy Świtalskiego, widział w szafie policyjne mundury, a przed firmą stało auto, które miało imitować radiowóz. To może potwierdzać tezę, że oskarżeni o porwanie podali się za policjantów, by uprowadzić dziennikarza.
„Baryła” stwierdził także, że Ziętara był katowany w siedzibie Elektromisu, a jego ciało zostało rozpuszczone w kwasie.
Baryła od siedmiu lat zeznaje w sprawie zabójstwa dziennikarza. Kilka lat temu wycofał się ze swoich słów twierdząc, że do zeznań zmusiła do policja i prokuratura. – Dziś powiem prawdę, już się nie boję – powiedział w piątkowym procesie. Powiedział, że jego pierwotne zeznania były prawdziwe i wycofał się z nich pod wpływem „impulsu”. Przyznał, że za wycofanie się z zeznań miał zostać ułaskawiony i wyjść na wolność. Sąd w Poznaniu zapowiedział kolejne przesłuchania Baryły. O wiarygodności gangstera orzekli już biegli psychiatrzy.
Do zabójstwa Jarosława Ziętary doszło w 1992 roku. Dziennikarz „Gazety Poznańskiej” zniknął bez śladu. Tropił skandale gospodarczo-polityczne, w związku z czym, według prokuratury, został zamordowany.
Czytaj też:
Dziennikarka "Wyborczej" sugeruje obalanie pomników św. Jana Pawła II?Czytaj też:
Gross we Francji. Padły skandaliczne słowa