"Gdy pojawią się twarde dowody, pierwszy uderzę się w pierś". Były współpracownik w obronie ks. Jankowskiego

"Gdy pojawią się twarde dowody, pierwszy uderzę się w pierś". Były współpracownik w obronie ks. Jankowskiego

Dodano: 
Ksiądz prałat Henryk Jankowski
Ksiądz prałat Henryk Jankowski Źródło:PAP / Stefan Kraszewski
Były współpracownik ks. Henryka Janowskiego w rozmowie z "Rzeczpospolitą" broni prałata i podkreśla, że nie ma twardych dowodów o doniesienia o jego pedofilskich skłonnościach. – Gdy się pojawią, pierwszy uderzę się w pierś – dodaje Mariusz Olchowik.

Magazyn "Duży Format" opublikował w grudniu reportaż, z którego wynika, że ks. Henryk Jankowski miał być winny samobójczej śmierci nastolatki, która była z nim w ciąży, oraz że przez lata molestował nieletnich, zarówno dziewczynki, jak i chłopców. W obronie księdza prałata staje jego były współpracownik Mariusz Olchowik.

W rozmowie z "Rzeczpospolitą" były prezes Instytutu im. ks. Henryka Jankowskiego wskazuje, że na ujawnione ostatnio "rewelacje" nie ma twardych dowodów. Jak podkreśla, kiedy takie się pojawią, on pierwszy uderzy się w pierś, jako ten, który przez wiele lat miał "klapki na oczach". Olchowik przyznaje, że spędził z księdzem prałatem kilkanaście lat i nigdy nie spotkał się z sytuacją, w której jakaś osoba wypomniałaby mu coś na ulicy. – Nawet tam, gdzie teoretycznie powinni mieszkać pokrzywdzeni – mówi.

Pytany, czy nigdy nie zauważył nic niepokojącego w zachowaniu duchownego, rozmówca dziennikarz podkreśla: "Nie, choć byliśmy razem nawet na basenie i w saunie". – Być może dało się dostrzec jakąś nadaktywność księdza w stosunku do młodych osób. Interesował się, kim są i co mają w planach. Jednak sugerowanie, że może to oznaczać pedofilię, to jakaś paranoja – dodaje.

Czytaj też:
Cenckiewicz: Nie złożyłbym kwiatów przed pomnikiem ks. Jankowskiego

Źródło: Rzeczpospolita
Czytaj także