Piotr Semka: Zawodu dziennikarza nie zamieniłbym na żaden inny
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Piotr Semka: Zawodu dziennikarza nie zamieniłbym na żaden inny

Dodano: 
Piotr Semka
Piotr Semka Źródło:PAP / Arek Markowicz
– Bezpośrednim impulsem do powstania tej książki było m. in. to, że rozmaici internauci wyciągnęli moje zdjęcie sprzed lat, z „Lewego Czerwcowego”, gdy trzymam transparent z napisem „Wałęsa Tak”. Pojawiły się kąśliwe uwagi, że w internecie nic nie ginie. Ja tego zdjęcia nigdy nie ukrywałem. Pomyślałem, że nikt dotąd nie opisał tego, jak niełatwe były drogi ludzi, którzy po 1989 roku nie chcieli iść świetlaną drogą Okrągłego Stołu – mówi Piotr Semka, publicysta „Do Rzeczy”. Promocja książki „Piątka u Semki”, będącej wywiadem rzeką z publicystą, już dziś, o 18. w Muzeum Powstania Warszawskiego, przy ulicy Grzybowskiej 79.

Wywiady-rzeki powstają zazwyczaj w wyjątkowych momentach w życiu publicysty. Dlaczego akurat teraz powstała książka „Piątka u Semki”?

Piotr Semka: Powodów było parę. Po pierwsze – skończyłem pięćdziesiątkę. Tytuł – „Piątka u Semki” oznacza pięć dekad. A jeżeli liczyć biuletyn informacyjny „Topolówka”, który powstał w listopadzie 1980 roku, to mija właśnie 39 lat działalności dziennikarskiej. Oczywiście żartuję, jednak uważam, że dziennikarstwa można nauczyć się nawet w wieku 15 lat. To wspaniały zawód, bardzo go lubię nie zamieniłbym go na żaden inny. Jestem w nim prawie cztery dekady. Jest też kolejny powód.

Jaki?

Odkryłem, że okres bezpośrednio po 1989 roku jest najmniej znany. Bo z jednej strony jest zbyt świeży, by stał się elementem opracowań historycznych, z drugiej strony wiedza o tym, jak wyglądały te wszystkie wybory ludzi, którzy po 1989 roku chcieli zmian w Polsce, jest niewielka. Nie ma na ten temat zbyt wielu publikacji. A już bezpośrednim impulsem było to, że rozmaici internauci wyciągnęli moje zdjęcie sprzed lat, z „Lewego Czerwcowego”, gdy trzymam transparent z napisem „Wałęsa Tak”. Pojawiły się kąśliwe uwagi, że w internecie nic nie ginie. Ja tego zdjęcia nigdy nie ukrywałem. Pomyślałem, że nikt dotąd nie opisał tego, jak niełatwe były drogi ludzi, którzy po 1989 roku nie chcieli iść świetlaną drogą Okrągłego Stołu.

Jak rozpoczęły się prace nad książką?

Janek Hlebowicz, który robił ze mną wywiady do swojej książki o III LO był już w temat wprowadzony, stanowiło to więc punkt wyjścia do kontynuacji tych rozmów. I to był faktyczny początek pracy nad tą książką.

Jak duże znaczenie dla Pana drogi życiowej ma fakt, że pochodzi Pan z Gdańska – miasta w latach 80. i 90. wyjątkowego w polskim życiu publicznym, z którego wywodzi się i Lech Wałęsa, i Jacek Kurski, i wiele innych niezwykle ważnych postaci?

Są takie magiczne miejsca w magicznym czasie. Rzeczywiście z Gdańska, z jednego liceum wywodzi się prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski i faktyczny szef „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski, Wiesław Walendziak, były prezes TVP, postrzegany przed laty jako kandydat na premiera RP, ważna postać prawicy. Z samego mojego liceum wywodziło się aż czterech prezesów Telewizji po 1990 roku: Marian Terlecki, Wiesław Walendziak, Janusz Daszczyński, Jacek Kurski. A więc Gdańsk był doskonałym punktem obserwacyjnym. Z miastem tym czuję się związany do dziś, dlatego zaangażowałem się w spór o Europejskie Centrum Solidarności. Zresztą w książce tłumaczę powody tego zaangażowania. Ale jest też dużo o mojej innej namiętności, którą jest polski Śląsk. Tu nie mam rodzinnych koneksji, ale opisuję, dlaczego nie był mi obojętny spór z Ruchem Autonomii Śląska. Spór, który prowadzę od dobrych dwudziestu lat.

Wróćmy do przełomu lat 80. i 90. oraz wspomnianego plakatu z poparciem dla Lecha Wałęsy. Młode pokolenie często nie zdaje sobie dziś sprawy, że Wałęsa podczas wojny na górze był wspierany przez obecną niepodległościową prawicę, a był wrogiem nr jeden dla środowiska „Gazety Wyborczej”, które wydało nawet atakującą Wałęsę książkę pt. „Wódz”?

A autorem tej książki był Jarosław Kurski. Tu widać jak te role się zmieniały. Jak Lech Wałęsa nie był sojusznikiem środowiska Adama Michnika, jak był traktowany jako wróg. Teraz robi się tam z niego świętego.

Jak zmieniło się dziennikarstwo na przestrzeni tych lat, opisanych na łamach książki?

To są zupełnie inne światy. Wyróżnić można trzy fazy. Pierwszą była działalność podziemna, które było bardziej aktywnością polityczną, potem budowanie mediów, wreszcie obecne czasy. Dużo zmieniło pojawienie się Twittera i Facebooka. Dziennikarstwo jest przez to znacznie słabsze, ale też przestrzeń wolności jest znacznie szersza. Gdyby prawica na początku lat 90 miała Twittera, pewnie nie musiałaby się tak męczyć przy budowaniu swojej pozycji wobec opcji lewicowo-liberalnej. Ale są też zmiany na gorsze – bardziej dominuje emocja, coraz mniej jest tekstów budowanych na ciężkim ustalaniu faktów. Są więc plusy i minusy obecnej sytuacji na rynku medialnym.

Czytaj też:
"Piątka u Semki". Zapraszamy na premierę książki!

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także