Gazeta wyliczyła, że Marcinkiewicz jako europoseł mógłby w pięć lat zarobić nawet 3 mln zł. Były premier nie wystartuje jednak w majowych wyborach, bo obciąża go sprawa alimentów i problemy z byłą żoną, Izabelą, która czeka na zaległe alimenty w wysokości 100 tys. zł.
"SE" pisze, że wydano już zawiadomienie o zajęciu wierzytelności Marcinkiewicza z tytułu wynajmu mieszkania na warszawskiej Ochocie. "Krótko mówiąc komornik ma przejmować pieniądze, jakie były premier dostaje za najmowanie mieszkania lokatorom" – czytamy.
Dziennik zwraca uwagę, że w Brukseli Marcinkiewicz dostałby (w ciągu pięciu lat) ok. 2,1 mln zł pensji, 1,1 mln zł diety, 1,1 mln zł zwrotu kosztów za prowadzenie biura i maksymalnie 95 tys. zł zwrotu kosztów podróży i zakwaterowania podczas konferencji czy wizyt roboczych.
Jak stwierdza "Super Express", Kazimierz Marcinkiewicz zrobił więc "interes życia", bo nie zapłacił 100 tys. zł, a stracił 3 mln zł, które mógł zarobić, gdyby został europosłem i tym samym spłacić dług wobec swojej byłej żony.
Czytaj też:
Marcinkiewicz oszukał Schetynę. Sprawa wyszła na jaw przypadkiem