"Chodziło nie tylko o uderzenie w konkretną osobę, lecz także o osłabienie prestiżu instytucji. A to element walki politycznej – i kampanii do europarlamentu, i przygotowania gruntu przed kluczowymi wyborami krajowymi. Spójrzmy szerzej: różni ważni politycy prawicy są atakowani pomówieniami – od szefa służb Mariusza Kamińskiego, po prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego – do ataku na którego wykorzystuje się austriackiego biznesmena. Gdy mimo wielkiego zaangażowania to nie wychodzi, atakujący obierają sobie kolejny cel. To wszystko ma obniżyć wiarygodność PiS, a w konsekwencji doprowadzić do porażki wyborczej" – stwierdza Marek Kuchciński w rozmowie z tygodnikiem "Sieci'.
Polityk ocenia, że "przeciwnicy będą używać wszystkich metod": "Najbliższe miesiące to rywalizacja o przyszłość Polski. Mówimy tu o wyborze pomiędzy Polską nierówności, establishmentu, kast a Polską sprawiedliwą, nowoczesną, solidarną, realizującą testament Lecha Kaczyńskiego. Z jednej strony są ci, którzy dużo mówią, a następnie robią coś zupełnie innego. Z drugiej – politycy wywiązujący się ze swoich obietnic, programu, konsekwentnie realizujący plan dla Polski".
Marszałek Sejmu został zapytany o swoją przeszłość. Czy był nazywany "królem hipisów"? "To określenie bardziej pasuje do Ryszarda Terleckiego. Ja byłem bardzo młodym, skromnym człowiekiem, który marzył, aby żyć w wolnym kraju. Prawo i Sprawiedliwość kojarzy się z obszarem wolności, umocowanym w systemie aksjologicznym, w którym człowiek jest głównym punktem odniesienia, ale dzięki sprawnie działającemu silnemu państwu. Każdy człowiek jest wartością, niezależnie od poglądów, chociaż za złe czyny ponosi odpowiedzialność. I to mnie przyciągnęło do Porozumienia Centrum, a późniejsze PiS było ciągiem dalszym" – mówi Kuchciński.
Czytaj też:
"Rz": Ukryta prawda o sekstaśmach. Jest 4 tys. nagrań z agencji towarzyskich