Służby specjalne serialowe
  • Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Służby specjalne serialowe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy to podsłuchy z Sowy i Przyjaciół oraz zmęczenie publiczności sprawiły, że serial patryka Vegi „Służby specjalne” miał zaledwie przeciętną oglądalność?

Serial skalibrowany był dość dobrze: od widza nie wymagał jakiejś skomplikowanej wiedzy na temat życia politycznego w Polsce. Na tapecie były wstrząsające wydarzenia z pierwszych stron gazet i tabloidów, i wszystkie je objaśniał działaniami służb. Na ekranie można było więc obejrzeć sobie z detalami mordowanie Leppera i samobójstwo Blidy. Bagsik i Gąsiorowski stawali przed telewidzami jak żywi, zabijany był człowiek próbujący grać aktami FOZZ, a posłowie Rzeczypospolitej w pierwszych odcinkach serialu, stanowiących jakby prequel tego, co zobaczyliśmy w kinach, pomykali z Sejmu w podskokach na wieść o planowanym przez Żydów zamachu. Przecież to powinna być bomba! Tymczasem serial oglądało 1,4 mln widzów.    

Patryk Vega nagadał się ponoć z oficerami zlikwidowanych służb i złożył coś, co wymyka się jednak jednoznacznej interpretacji. Oto bowiem poza bardzo ostrymi atakami na likwidatora WSI – Antoniego Macierewicza (chłopaki z Informacji folgują sobie, obrzucając go najgorszymi wyzwiskami), Vega przedstawia obraz rozpasania służb, które uciekając się do skrytobójstw, szantaży, zamachów, rozgrywają własne interesy, od wsadzenia swojego człowieka „pod żyrandol”, przez bezwzględną walkę ze sponsorami katoprawicy, aż do wielkich gospodarczych przekrętów. Wymowa filmu zdaje się więc potwierdzać słuszność decyzji o rozwiązaniu tej rakowatej narośli, jaką były WSI. (…)

Cały artykuł dostępny jest w 27/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także