Siedlecka – autorka niezbędna
  • Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Siedlecka – autorka niezbędna

Dodano:   /  Zmieniono: 
„Biografie odtajnione” Joanny Siedleckiej z podtytułem „Z archiwów literackich bezpieki” to trzecie już dzieło tej autorki zrodzone z kwerendy w zasobach IPN

Podobnie jak poprzednie pozycje tej swoistej trylogii – „Obława. Losy pisarzy represjonowanych” (Warszawa 2005) oraz „Kryptonim »Liryka«. Bezpieka wobec literatów” (Warszawa 2008) – najnowsza książka Siedleckiej to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto zechce wypowiadać się na temat kultury czasów PRL.

Negatywna weryfikacja Siedleckiej – dziennikarki warszawskiej „Kultury”, dokonana po 13 grudnia 1981 r., okazała się prawdziwym błogosławieństwem dla historii literatury współczesnej. Oto bowiem autorka, pozbawiona pracy w prasie, poświęciła się pisaniu książek o literatach i literaturze, w kapitalny sposób zrywających z polonistycznymi skrupułami, z warsztatowym puryzmem, z akademicką niechęcią do biografizmu. 

Siedlecka – urodzona reporterka, zadająca najprostsze, oczywiste, narzucające się naiwne pytania – docierała do świadków życia autorów, prześwietlała życiorysy, nakłuwała balony autokreacji. Po niewinnych może jeszcze „Jaśnie paniczu” (1987) i„Mahatmie Witkacu” (1992), przyszedł sensacyjny „Czarny ptasior” (1993) dosłownie demolujący mit Jerzego Kosińskiego, pokazujący skłamanie „Malowanego ptaka” – obliczonej na amerykański rynek opowieści o prymitywnym ludku Europy Wschodniej widzianym oczyma ukrywającego się zaszczutego dziecka. Siedlecka bezceremonialnie obnażała fałsz powieści, pokazując, jak w gruncie rzeczy podłe były sugestie autobiografizmu dzieła Kosińskiego, który jako żydowskie dziecko swe ocalenie zawdzięczał wielu polskim wiejskim rodzinom. (...)

„Biografie odtajnione” – podobnie jak dwie poprzednie książki – przynoszą prawdziwie wybuchowy materiał, który każe zweryfikować wiele utrwalonych już sądów o literaturze PRL. (...)  Bez Siedleckiej nie znalibyśmy bezmiaru podłości, jaka towarzyszy robieniu karier w PRL-owskiej rzeczywistości, nie zobaczylibyśmy ogromu zawiści, jaką pałają do siebie twórcy. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 52/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także