• Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Marzenie o cudzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premiera filmu „Bernadetta. Cud w Lourdes” kolejny raz kieruje naszą uwagę na objawienia z roku 1858

Lourdes – objawienie niesamowite. Bo nie jakiegoś tam aspektu wiary zaniedbywanego przez Kościół, nie jakiegoś tam wezwania do pokuty, podbitego straszakiem kary i nadciągającej katastrofy, ale objawienie prawdy akurat przez Kościół uroczyście potwierdzonej w formie ustanowienia dogmatu. 

Dogmatu wcale nie tak oczywistego, zda się wyspekulowanego i do dzisiaj zresztą nie do końca przyswojonego. 

Objawienie jakby wymarzone przez watykańskich oficjeli, objawienie katolickie do bólu, bez żadnych ekumenicznych światłocieni, kompromisów i niedopowiedzeń. Skoro Piękna Pani, która ukazuje się w 1858 r. malutkiej Bernadecie Soubirous, przedstawia siebie: „Ja jestem Niepokalane Poczęcie”, to przecież w ten sposób potwierdza to, co Kościół katolicki cztery lata wcześniej ogłosił dogmatem. I przecież to osobiste objawienie, jakie stało się udziałem analfabetki z wioski pod Pirenejami, nie ma nic wspólnego z emanacją jakiejś naturalnej religijności, z wizualizacją duchowych pragnień, modlitewnych uniesień. Nosi znamiona wyraźnej ingerencji nadprzyrodzonej, nadzwyczajnego potwierdzenia całej katolickiej wiary. Owszem, problemem jest osoba obdarzona czy też obciążona widzeniem – prostaczka, dziewczynka, która nagle potwierdza to, co było przedmiotem zawiłych roztrząsań teologów.

 (...) pokusie upiększania niepięknej podążają twórcy najnowszego dzieła poświęconego Bernadecie – filmu „Bernadetta. Cud w Lourdes”, który z pię- cioletnim poślizgiem wszedł właśnie do dystrybucji w Polsce. Bohaterka grana przez Katię Miran, nagrodzona za rolę na festiwalu filmów katolickich w Rzymie, jest tak urokliwa, że naprawdę trudno w niej zobaczyć realną Bernadetę: dziewczynkę z patologicznej rodziny, dziewczynkę, która – jak pisze Messori – nigdy nie przekroczyła metra czterdziestu, a w chwili objawień nie była jeszcze kobietą. Tu mamy do czynienia z panienką o hipnotycznej urodzie, której mistyczne rozmarzenie i wytrzeszczanie oczu malujące się na twarzy dodaje tylko smaczku… Dla świata brzydkich i niskich nie ma więc pocieszenia: nawet Maryja objawia się tylko pięknym i dość wysokim. Dziewczyna poza tym, że nie pisze i nie czyta, zdaje się wielce rezolutna, więc i Chrystusowe westchnienie do Ojca, iż raczył objawić się prostaczkom, nie do końca stosuje się do XXI-wiecznej wizji Bernadety. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 6/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także