Jerzego Zalewskiego kino wolnych Polaków
  • Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Jerzego Zalewskiego kino wolnych Polaków

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Ten film po prostu mnie powalił

Niesamowity film. I oglądając go, dając się porwać obrazom, łakomie wsłuchując się w dialogi, oglądając sceny zwycięskich potyczek z ubowcami, ataków na posterunki policji, uwalniania więźniów, egzekucji komuchów, batalistyczne sekwencje, w których Zalewski uruchamia przestylizowaną choreografię śmierci z jej groteskowością i pięknem, to przecież zdumiony jestem moim łapczywym wchłanianiem tej opowieści, potężnym wzruszeniem, że oto sycę się historią tak prostą, bez jakichś intelektualnych protez, bez cudzysłowów, zabezpieczeń.

Co się ze mną dzieje? W jakiś bardzo czuły punkt musiał uderzyć film, że z pokazu, na jakim nagle, wyrwany z codzienności, w samo południe znaleźliśmy się z Agnieszką: sami, we dwoje w dużej sali projekcyjnej dystrybutora Kino Świat, tam w tej dawnej księgarni Universitas przy ulicy Belwederskiej – fantastyczny ekran, dolby jak trzeba… Wróciłem oszołomiony i tę euforię dowiozłem do redakcji. No i wszedłem naprawdę nabuzowany, mówiąc: jest wydarzenie, panowie, jest numer, nie wiem, co tam wypisuje konkurencja i po co się dystansuje od „Historii Roja”, ale mnie Zalewa po prostu powalił. Mówię to i zatyka mnie, głos łamie mi się ze wzruszenia i zawstydzony tym, ale i szczęśliwy próbuję opowiedzieć o najmocniejszych scenach i klimacie filmu. Dziwne: tak odporny, czasem szyderczy nawet wobec tych wszystkich grup rekonstrukcyjnych, sceptyczny wobec tego prężenia się, napinania, jestem rozwalony filmem Zalewskiego. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 9/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także