Śmiech w Kościele
  • Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Śmiech w Kościele

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Śmiech to w Kościele sprawa podejrzana. Niebezprzyczynnie Umberto Eco z zaginionej księgi „Poetyki” Arystotelesa poświęconej komedii uczynił clou swego „Imienia róży”

Śmiech podważa autorytety, druzgoce hierarchie, niweczy zasady. Śmiech, nie licząc się z niczym, wybija z kolein codzienności, w przedziwny sposób czyni człowieka wolnym, kreuje momentalną, często przypadkową wspólnotę. Jakiż wywrotowy potencjał! (...)

Nie jest łatwo, skoro Ewangelie nie zapisały ani jednego obrazu śmiejącego się Chrystusa. Nie, nie chodzi o rozradowanego w Duchu, chodzi o Pana Naszego porwanego paroksyzmami śmiechu, niemogącego powstrzymać chichotu, z trudem łapiącego powietrze, uchachanego do łez, patrzącego na apostołów wzrokiem błagającym o litość, zdumionego własną reakcją, próbującego zachować powagę, a za moment znów parskającego. Otóż skoro nie mamy żadnego tego rodzaju obrazu, to sprawa śmiechu jawi się jeszcze bardziej intrygująco. (...)

Nie, nie wystarczą śmiejące się anioły z katedry w Reims, to naprawdę zupełnie inna sprawa, nie zrozumie tego ten, kogo brzuch od śmiechu ni razu nie rozbolał, kto ze śmiechu nie zwalił się z krzesła (ale czy są tacy?). Ale oto, za sprawą niezwykle dynamicznie działającego wydawnictwa RTCK, otrzymujemy trzypłytowy album (dwa CD i jedno DVD) figlarnie zatytułowany „Czarny humor”, na którym niezwykle popularny duszpasterz akademicki – Piotr Pawlukiewicz – wraz ze swoim przyjacielem z seminarium Bogusławem Kowalskim, proboszczem parafii katedralnej na warszawskiej Pradze, prezentują księżowski humor. Prawdę powiedziawszy, moje nastawienie przed wsunięciem płytki do samochodowego odtwarzacza było ambiwalentne: z jednej strony niezwykle ceniłem sobie konferencje ks. Pawlukiewicza i jego zdrowy realizm prezentowany choćby w audycjach cyklu „Katechizm poręczny” w Radiu Warszawa, z drugiej obawiałem się, że dowcipy, jakie zaserwuje nam duecik w sutannach, niebezpiecznie zbliżą się do poziomu roztańczonego bp.Długosza (tego od teledysku „Chrześcijanin tańczy, tańczy, tańczy”), o którego występach wciąż sądzę, że są parodią wymyśloną przez wrogów Kościoła. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 28/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także