Malarze prawdy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wiesław Chełminiak

600 lat temu włoscy artyści zadziwili świat. Było ich tak wielu, że niektórzy dopiero dziś cieszą się zasłużoną sławą

Niby wszyscy wiemy, że sztuka renesansu nie zaczyna się ani nie kończy na Leonardzie da Vinci i Michale Aniele. Co innego jednak wiedzieć, a co innego przekonać się na własne oczy. Paweł Muratow, autor „Obrazów Włoch” – biblii estetów pielgrzymujących do Italii w poszukiwaniu kulturalnych wzruszeń – mitrężył czas, by kontemplować arcydzieła, które kapryśny los umieścił z dala od utartych szlaków. Dzisiejsi podróżnicy mają do dyspozycji autostrady, szybkie koleje i tanie połączenia lotnicze, ale zdecydowanie mniej samozaparcia. Do prowincjonalnych kościołów i muzeów docierają tylko najwytrwalsi. Bergamo ma to szczęście, że leży 5 km od jednego z lotnisk obsługujących Mediolan. Brescię podróżni zmierzający na południe z reguły omijają szerokim łukiem. Co łączy te dwa lombardzkie miasta? Na przełomie XV i XVI stulecia wydały plejadę zdolnych malarzy. A na początku wieku XXI miejscowe pinakoteki wysłały perły swych zbiorów w światowe tournée. Można to traktować jako perfidną akcję reklamową, choć po prawdzie szefowie Accademia Carrara i Palazzo Martinengo da Barco działali w stanie wyższej konieczności. Obie placówki wymagały gruntownego remontu. 

Nasi muzealnicy wykazali się refleksem i chwała im za to. Obrazy z Bergamo pięć lat temu można było podziwiać w Poznaniu. Dzieła z Brescii w czerwcu przyjechały do warszawskiego Muzeum Narodowego. To znakomita okazja, by poznać mniej popularne, co nie znaczy brzydsze, oblicze włoskiego renesansu. Wystawę uzupełniono eksponatami z polskich zbiorów. 

Na czym polegała specyfika lombardzkiego malarstwa? Tamtejsi artyści więcej wiedzieli o tym, co się dzieje po drugiej stronie Alp. Tym historycy tłumaczą ich ekspresję i ciągoty do realizmu, charakterystyczne dla ówczesnej sztuki niemieckiej i niderlandzkiej. W północnej Italii Arystoteles zawsze był bardziej ceniony od uduchowionego Platona. Malarze cinquecenta szli ponadto za wskazówkami Pliniusza Starszego, który zalecał „naśladowanie natury i widzialnego świata”. (...)

Ilustracja: Paris Bordone „Wenus i Amor” (lata 30. XVI w.) 

Cały artykuł dostępny jest w 33/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także