Semka: Obóz Platformy chciał, żeby wokół krzyża powstał skandal

Semka: Obóz Platformy chciał, żeby wokół krzyża powstał skandal

Dodano: 
Piotr Semka, publicysta "Do Rzeczy"
Piotr Semka, publicysta "Do Rzeczy" Źródło:PAP/Arek Markowicz
– PO nie chciała, by ten wstrząs zadziałał na korzyść PiS. Wiadomo było już, że Komorowski jest silnym kandydatem do prezydentury. Potem zaczęły się w pełni świadome deklaracje, że krzyż zostanie usunięty sprzed Pałacu Prezydenckiego, co wywołało protest, a to było na rękę obozowi PO, który chciał, żeby wokół krzyża powstał skandal – mówił na antenie Polskiego Radia 24 publicysta „Do Rzeczy” Piotr Semka.

Semka przypomniał na antenie PR 24, że Maciej Płażyński, który zginął w katastrofie smoleńskiej, był „gigantyczną postacią dla Gdańska, dla tworzenia tożsamości opozycji w Gdańsku”. – Niezwykle dużo zrobił dla Polonii na świecie jako marszałek Senatu. To człowiek, który przeszedł ciekawą drogę polityczną, bo zakładał PO, ale zorientował się, że to oferta daleka od wartości, które wyniósł z Ruchu Młodej Polski. To jedna z wielkich strat. Jeżeli by żył, to myślę, że byłby jedną z ważniejszych postaci na polskiej scenie politycznej – mówił.

"Zaczęto planować, jak ten wstrząs można wykorzystać do ośmieszenia PiS"

Publicysta „Do Rzeczy” wspominał, że już trzy dni po katastrofie smoleńskiej rozpoczął się „przemysł pogardy”, a także w pełnie zaplanowana gra obozu PO. – Przypomnijmy postać pana Hadacza, który pokazał się jako obrońca krzyża, a potem pokazał się z drugiej strony jako zwolennik Bronisława Komorowskiego i PO. To była niezwykła łatwość, z jaką zaczęto planować, jak ten wstrząs można wykorzystać do ośmieszenia PiS. Potem posypały się te okładki, jak choćby „Newsweeka”. Pamiętam jak jeden ze znanych prezenterów bawił się modelami samolotów, gdzie mówił, że każda próba badania katastrofy to połączenie zdziecinnienia z nekrofilią – przypominał.

"Polsce miano przykleić gębę siły, którą może uratować tylko kandydat PO"

Semka przywołał również atmosferę Krakowskiego Przedmieścia, gdzie gromadzili się ludzie, którzy chcieli oddać hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej. Publicysta „Do Rzeczy” wspominał „upiorny klimat”. – Pamiętam tę atmosferę godzin nocnych, ten upiorny klimat. Pamiętam lokal, z którego wychodziły grupy podpitych ludzi, którzy zaczepiali dyżurujących całą noc. Pamiętam, że miałem takie poczucie, że warto tam pójść. Wchodziłem w interakcję z gorzkim przeświadczeniem, że mogę zostać oskarżony o bycie agresorem (…) dziękuję Ewie Stankiewicz, która po prostu wzięła kamerę i to wszystko filmowała. Bez sfilmowania tego, nikt by nie uwierzył w to, co się działo. To wszystko miało służyć kampanii wyborczej, która wtedy była. Tej Polsce miano przykleić gębę siły, którą może uratować tylko kandydat PO – stwierdził.

Czytaj też:
Berczyński: Wiemy już z dużą pewnością, że samolot rozpadł się w powietrzu
Czytaj też:
7. rocznica katastrofy smoleńskiej

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także